- Jeszcze się nad tym nie zastanawiałem. Prawdopodobnie wstąpię do wojska. Nie będę pierwszym oficerem żyjącym z żołdu. Zresztą nie chodzi tu o mnie, jakoś sobie poradzę. Martwię się głównie o Arabellę. A właśnie, przypomniało mi się, że nie miałem jeszcze okazji podziękować pani za dobrą radę. Kuzynka Maria jest zachwycona pomysłem sprowadzenia tu dziewcząt. Pod znakiem zapytania pozostaje jednak, czy będzie tego zdania po miesiącu pobytu z Arabellą.

Gdy następnego dnia Willow sprowadziła na dół swoich podopiecznych, jej pracodawca już dawno siedział przy stole, czytając gazetę. Wlewające się do pokoju poranne światło odbijało się w jego włosach, nadając im nadzwyczajnego blasku. Odetchnęła z ulgą, gdy wczoraj wieczorem nie spytał, jak - spędziła wolny czas. Nie mogła mu przecież powiedzieć, że pojechała na cmentarz, położyć kwiaty na grobie Chada, a nie chciała kłamać. Scott cenił sobie szczerość, nienawidził kłamstwa. Gdyby kiedykolwiek się dowiedział, że... Ale nigdy się nie dowie. Na cmentarzu zachowywała się bardzo ostrożnie, dokładała wszelkich starań, by nikt nie zauważył, jak kładzie kwiaty, zapała znicze, czy dogląda krzaków róż, które zasadziła tam ze łzami w oczach siedem lat temu. Scott spojrzał na nią, gdy weszła z dziećmi do pokoju. Na widok niebieskiego mundurka zmarszczył gniewnie brwi, ale nic nie powiedział. - Dzień dobry, panno Tyler - przywitał się. - Dzień dobry, doktorze Galbraith. Dzieci natomiast rzuciły mu się na szyję. Scott przytulił je wszystkie. http://www.hale-magazynowe.info.pl - Żegnam. Miłego dnia, detektywie - rzuciła ostro. - Jeszcze sekunda, jeśli pani pozwoli. Czy ma pani - zniżył głos - wolne pięćset tysięcy dolarów, droga pani St. Germaine? Hope zamarła, Santos zaśmiał się ponuro. Jak diabeł, pomyślała. Zło wciela się w różne postaci. - Zgadza się - pokiwał głową. - Przyszedł cię nawiedzić zły duch. Duch przeszłości. Serce podeszło jej do gardła. Z trudem zachowała spokój. - Nie wiem, o czym pan mówi. - Nie? - Postąpił krok w jej stronę. Poczuła paniczną chęć ucieczki przed tym opętanym człowiekiem, który jak Wąż, powoli, lecz nieomylnie zmierzał do celu. - A co pani powie na zobowiązanie spłacenia na żądanie pięciuset tysięcy dolarów? Teraz już pani pamięta, droga St. Germaine? Postąpił jeszcze krok, Hope cofnęła się, serce biło jej coraz mocniej. - W 1984 roku Lily pomogła pani wydobyć się z kłopotów finansowych, tak? Hotel tonął w długach. Wyzbyła się wszystkiego, co miała, ale pożyczyła pani te pieniądze. Przywoziłem je w trzech ratach, a pani za każdym razem wydawała pisemne zobowiązanie spłaty. - Zmrużył oczy. - Dobrze wiedziałaś, że nie będzie żądać zwrotu. Wiedziałaś, że pragnęła tylko jednego: zobaczyć się z tobą. Na samą myśl o tym, jak bardzo cię kochała i co otrzymywała w zamian, robi mi się niedobrze. - Zgadza się. - Hope podniosła głowę wyzywającym gestem. - Nie żądała zwrotu długu, a zatem sprawa jest zamknięta. Zwłaszcza że Lily nie żyje.

- Proszę cię, Zander - Arabella położyła drżącą rękę na jego ramieniu. - To także i moja wina. Nastąpiła chwila przerwy. - Wracajcie do domu obie - odezwał się w końcu, machnąwszy strzelbą. - Zobaczymy, co powie na to ciotka. - Ale moja kuzynka... - zaczęła Clemency. - Posłaniec zawiezie jej list - odparł niecierpliwie. - Chcę usłyszeć wyczerpującą relację z dzisiejszych wydarzeń. Zostanie pani z nami dopóty, dopóki pani wszystkiego nie opowie. - Czekał, aż Clemency podniesie koszyk, po czym poszedł za nimi w stronę domu. Miał przy tym tak srogi wyraz twarzy, że żadna z dziew¬cząt nie próbowała się nawet odezwać. Sprawdź - No właśnie - rzekł Gavin spoglądając na zegarek.- Nie cierpię się spieszyć, ale mam wpaść do „Royal Diner" na małą kawę, nim zamkną budę. Mark uniósł brew, wiedząc, Ŝe mała kawa to nie jedyny powód pośpiechu Gavina. Stłumił uśmiech. - Masz szczęście, szeryfie, zrobiłem właśnie kawę, na którą cię zapraszam. Gavin obrzucił go spojrzeniem, po czym rzekł: - Przepraszam, ale nie mogę skorzystać. Dziękuję za zaproszenie. I szybko ruszył ku drzwiom. Mark pomyślał, zamykając drzwi za Gavinem, Ŝe ten facet, świadomie czy nieświadomie, zachowuje się jak prawdziwy męŜczyzna. Alli otworzyła okno i uśmiechnęła się. Dostała dobry stopień od profesora Jonesa. Profesor nie był hojny w ocenach i trzeba było porządnie przysiąść fałdów, Ŝeby