zdecydowanymi pchnięciami, doprowadzając ich oboje do

klinikach. Powiedziała mu, a potem pochyliła się, by pocałować go w policzek. Nie zwróciła uwagi na to, że spiął się cały. - Biorę samochód. Zawołasz sobie taksówkę, dobrze? - Nie ma potrzeby - odezwał się True, patrząc to na Millę, to na Ripa. - Mogę podwieźć was oboje. - Nie, to za duży kłopot - powiedziała Milla. - Mieszkamy na przeciwnych krańcach miasta. - Wiem o tym doskonale. Żaden problem. an43 175 - Weźmiemy taksówkę - powiedział Rip. - Chciałbym odwieźć Millę bezpiecznie do domu, potem wrócę tą samą taksówką do siebie. - To bez sen... - zaczęła Susanna, ale szybko się zmitygowała. Spojrzała na Ripa tak dziwnie, że Milla już prawie upewniła się, iż jest wrabiana. - Nieważne - westchnęła lekarka. - Róbcie, jak sobie chcecie, ja muszę lecieć. Rip, zobaczymy się wieczorem, mam nadzieję. Pa! Złapała torebkę i pospiesznie wyszła. http://www.guzmet.com.pl/media/ zastanawiać. Kiedy pakowała torby, zadzwonił Rip. - Wszystko w porządku? - zapytał zgaszonym głosem. - Tak, jasne - odpowiedziała zgodnie z prawdą, nie miała nawet koszmarów, w ogóle żadnych snów, które by pamiętała. - A ty jak się trzymasz? - Jestem skonany. Wciąż nie mogę uwierzyć w to, co stało się zeszłej nocy Czy są... Czy będą jakieś reperkusje? Rip ciągle myślał, że jest współsprawcą morderstwa, Milla przyjmowała punkt widzenia Diaza. To była egzekucja, nie morderstwo. Zresztą zważywszy na profesję Diaza, która polegała mniej więcej na tym, co oglądali zeszłej nocy, może z wyłączeniem przesłuchania, Milla wątpiła, czy w ogóle będzie jakieś śledztwo.

Podążam ku głowie węża, ale muszę zacząć od ogona. - Wiesz, gdzie on jest. - Nie. Nie wiem. Chciało jej się wrzeszczeć ze złości. Kolejna ślepa uliczka? Nie! Nie mogła się na to zgodzić. - Ale możesz go znaleźć. Sprawdź skinął ponuremu i obszedł samochód dookoła, by wsiąść za kierownicę. - Jedziemy do najbliższego Wal-Martu - oznajmił. - Kupimy coś do ubrania dla ciebie, bandaż i medykamenty Wal-Mart stał przy Avenue Ejercito Nacional. Milla ściskała ranę dłonią, podczas gdy Diaz wyprowadzał auto ze slamsów. - Coś ty właściwie zrobił z jej ręką? - spytała. Nie zauważyła tego, wszystko działo się zbyt szybko, poza tym martwiła się wtedy bardziej o własne życie. Czyżby Diaz skruszył jakąś kość, po prostu ściskając silnie dłoń tamtej kobiety? - Złamałem jej prawy kciuk - odparł, rzucając na nią okiem. - Minie trochę czasu, zanim znowu będzie mogła utrzymać nóż. Milla zadrżała, przypominając sobie nagle, jakiego rodzaju