Dolly.

- Ty sukinsynu. Ty cholerny sukinsynu. - Zacisnał zeby i rzucił z wsciekłoscia słuchawke. Sprawdził, czy automat przypadkiem nie zwrócił monety, choc nigdy sie to nie zdarzało, wsadził rece do kieszeni i wyszedł na deszcz, wtulajac głowe w ramiona. Wsiadł do jeepa. Mimo ¿e kostka wcia¿ go bolała, pomyslał z satysfakcja, ¿e tamten dran dostanie za swoje. I to ju¿ wkrótce. W oknach tawerny na rogu lsniła reklama Budweisera. Zawahał sie, po czym doszedł do wniosku, ¿e zasłu¿ył na drinka. I na kobiete - wystarczy pierwsza lepsza dziwka. Po rozmowach z bogatymi sukinsynami zawsze miał ochote sie napic. Kiedy planował, ¿e ich załatwi, zawsze miał ochote na szybki numerek. 5 Pamietam to miejsce - szepneła Marla, kiedy bentley wspinał sie waska, kreta droga na szczyt Mount Sutro. Kiedy dostrzegła zarys domu stojacego w najlepszym punkcie tej 90 presti¿owej dzielnicy, jej serce podskoczyło z radosci. Tak, tak, http://www.grundomat.pl/media/ beda dobre, pozwola jej wrócic do domu. -Alex otworzył nowa butelke. - Mam ju¿ dwie pielegniarki, które beda jej dogladac na zmiane. - Nareszcie dobre wiesci - powiedział Nick, wygladajac przez okno. Miał nadzieje, ¿e w jego głosie nie dosłyszano sarkazmu. Deszcz spływał po szybach kretymi stru¿kami, zamazujac widok. - To nie sa dobre wiesci, Nick. Ale nic wiecej nie moge zrobic. -Alex wygladał teraz, jakby miał znacznie wiecej ni¿ swoje czterdziesci dwa lata. Był zmeczony. Miał dosc tego całego zamieszania. Wrzucił kilka kostek lodu do szklanki z wygrawerowanym herbem Cahillów, smiesznym symbolem rodzinnego zamiłowania do zbytku. Nalał alkoholu i po chwili

przeszłości, a obywatele Bad Luck, przeważnie straszni prowincjusze, zaczynali się do niej przyzwyczajać. W myśl zasady, że cel uświęca środki, powróciła nawet do tego okropnego, przeciągłego akcentu, którego tak usilnie pozbywała się w college’u. Ale tutaj ten sposób mówienia pasował. Tak samo jak czarne stetsony na łysiejącej głowie sędziego. - Drań - burknęła cicho. Zastanawiała się, kiedy zadzwoni do niej Ross McCallum. A on był jak wąż z ostrymi zębami i zwiniętym cielskiem, gotowy w każdej chwili przypuścić atak. Ale go potrzebowała. To on stanowił klucz Sprawdź drugiego, a mo¿e trzeciego dnia. - Jestem po nich taka... osłabiona. - Ale dochodzi pani do zdrowia. - Tom pomagał jej jesc cos, co przypominało zupe z zielonego groszku. - Nie... ze mna dzieje sie cos złego... Tom był jednak nieugiety, a kiedy Marla poskar¿yła sie Aleksowi, on tylko pogłaskał japo głowie i stwierdził, ¿e widzi u niej wyrazna poprawe. Marla jednak stale czuła sie bardzo słaba i otumaniona. Cały czas własciwie spedzała w łó¿ku, wstawała tylko, by pójsc do toalety. - Martwie sie o nia- powiedziała Eugenia, kiedy przyszła zobaczyc małego. Marla chciała wziac Jamesa na rece, ale była zbyt słaba, nie mogła nawet usiasc na łó¿ku. - Nie powinnismy