102

Miała nieprzeniknione spojrzenie. - Tylko ja jestem zdecydowana znaleźć Sheilę. Muszę się wtrącać. - Posłuchaj. Ja też się martwię, przysięgam. - Zawahał się i myśląc o ironii losu, dodał: - Uwierz, że nikomu bardziej ode mnie nie zależy na znalezieniu Sheili. Prowadzę firmę detektywistyczną, Kelsey. Pozwól mi działać. Teraz spojrzała na niego uważnie. - To znaczy, że rzeczywiście są powody, żeby się martwić o Sheilę, tak, Dane? - Tak, ale to ja się będę martwił i ja będę wypytywał ludzi. Znów wzruszyła ramionami. - Dobrze, rób to. Ruszył do drzwi, ale nie był ani trochę spokojniejszy. Miał ochotę nią potrząsnąć, żeby tylko zrozumiała. Teraz jednak nie miał czasu. Spotkanie. - Kelsey... - Tak, szukaj jej, naprawdę. Mogę nawet cię http://www.grossglockner.com.pl - Dobrze się czujesz? - zapytała. - Doskonale. Postawiła przed nim filiżankę. Wzięła do ręki rysunek, przyglądała się dziwnej linii. - Tu chyba jest coś napisane - stwierdziła. - Co to jest? - Rysunek Sheili. Facet dusi kobietę. Wiesz, powiedziała Dane'owi, że się boi. Larry, ty się pocisz. Naprawdę nic ci nie jest? - Nie, jest gorąco. W tym garniturze... Wzięła z półki mleko i cukier. Odwróciła się, żeby mu podać. Larry zdejmował krawat. - Rozepnij też koszulę, Larry - zachęciła go.

- Niech ci będzie. - Poza tym, jeśli ktoś rzeczywiście kręcił się wieczorem wokół domu, to musiał być Latham. Nate jest niemal pewien, że widział jego ciężarówkę. - Dobrze, Latham jest pierwszym podejrzanym - zgodził się Dane. - Potrzebujemy teraz jakiegoś Sprawdź która także dziś otacza zaplanowane tu spotkanie. O zaskoczeniu, gdyż ona nie znała przecież jego planów. O nocy, bryzie, słonym, a jednocześnie słodkim zapachu powietrza, o plaży... O wieczności. Była taka piękna. A jeszcze piękniejsza w rozmigotanym świetle zalewającym wyspy albo w ich mroku. Web starannie zaplanował przebieg zdarzeń. Przed jej przybyciem dopracował każdy szczegół, niczego nie pozostawiając przypadkowi. Prawie niczego. W ciągu dnia wszystko układało się doskonale.