obudzić dziecka. - Wejdź, usiądź. Pogadamy.

- Oboje jesteśmy w doskonałej formie - odparła, wpatrzona w Nikosa jak w obrazek. - Danny od rana dosłownie tryska energią. - Świetnie - ucieszył się Nikos. Przyklęknął obok chłopczyka, połaskotał go w stopkę. - Cześć, maluchu. Co robisz? Carrie przyglądała się im obu w zachwycie. Po raz pierwszy Nik zwrócił się bezpośrednio do Danny'ego. Może wreszcie chciał nawiązać kontakt ze swoim małym bratankiem. - Uczy się rzucać kamieniami - odpowiedziała w imieniu malca Carrie. - Wszyscy lubią rzucać kamieniami w wodę - stwierdził Nik, nadal zwracając się do Danny'ego. - Musimy cię tylko nauczyć, że trzeba bardzo uważać, kiedy w pobliżu znajdują się jacyś ludzie. Danny odpowiedział uśmiechem. Podniósł łapki do R S góry, jakby prosił, żeby Nik wziął go na ręce. Nik najpierw spojrzał na Carrie, a potem uniósł chłopczyka http://www.ginekologwarszawa.org.pl/media/ To Angela przekazała jej wiadomość. Siedziała teraz przy córce, gotowa służyć jej chusteczkami, ale Lizzie, choć przybladła, zachowała kamienną twarz. - Lepiej wyrzuć to z siebie, jeśli potrafisz - powiedziała jej matka, nauczona wieloletnim doświadczeniem. - Spodziewam się, że potrafię - odparła Lizzie. - Jak do tego dojrzejesz. - Angela miała czerwone oczy. Lizzie pokiwała w milczeniu głową. - Oczywiście dzieci jeszcze nie wiedzą. - Rzeczywiście nie wiedzą, rozmawiałam już z nimi. - Pomyślałyśmy z Gilly - ciągnęła Angela, zaniepokojona jej chłodnym spokojem - że sama im

mu do łapki mały okrągły kamyczek. Wszystkie kamienie na tej plaży były małe, idealnie okrągłe, doskonałe do puszczania kaczek. Carrie umiejętnie rzuciła kamyk na fale. Podskoczył raz, drugi i zatonął w morzu. Danny zapiszczał z radości, wziął dwie pełne garstki Sprawdź Zapalił światło, zamknął za sobą drzwi i zataczając się, wszedł do salonu. Wziął bezprzewodowy telefon, lecz po dwóch nieudanych próbach przekonał się, że nie pamięta numeru teściowej. Wreszcie go olśniło: Joanne zapisała ten numer w pamięci aparatu. Wcisnął właściwy guzik i opadł z ulgą na sofę. - Halo? - usłyszał zdenerwowany głos Sandry. - Nie ma jej tutaj. Jest u ciebie? - Tony, gdzieś ty się podziewał?! To już nie tylko nerwy, ona go oskarżała! Oczywiście dlatego, że się do niej nie odezwał wcześniej albo, co bardziej prawdopodobne, że język mu się trochę plątał. No ale kto by się nie napił, skoro w domu nie