i na dodatek łysego.

samochodu, prawdopodobnie tego samego, którym sprawca przyje¬ chał po Bethie. Od tamtej pory nikt nie widział ani samochodu, ani Abrahama. Zniknię¬ cie ojca Quincy uznał za swoją największą klęskę, większą nawet niż śmierć Amandy i Elizabeth, głównie dlatego, że one były samodzielne. Ojciec zaś był całkowicie bezbronny i bezsilny, zdany na łaskę innych. Quincy powi¬ nien był lepiej zadbać o jego bezpieczeństwo. Wyrzuty sumienia powiększa¬ ły jeszcze jego ból. Czuł się jednocześnie bezsilny i wściekły. Pozbawiony wszelkich uczuć a jednak desperacko walczący o życie. Pokonany. Zdeterminowany. Niewia¬ rygodnie zły. Nieznośnie smutny. Naukowiec, który szukał powodu. Czło¬ wiek, który wiedział, że powód nie istnieje. Dlaczego mój ojciec zniknął? Przecież zniknął. Izolacja nie oznacz ochrony. I żadna odległość nie jest w stanie zmniejszyć bólu. Wtedy Quincy coś sobie przypomniał. Coś, o czym nie myślał od wielu lat. Mała Kimmy wróciła z drugiej lekcji baletu, weszła do salonu, gdzie znajdowała się cała ich rodzina, wsparła ręce na biodrach i ogłosiła: Pieprzyć balet! Przypomniał sobie, jak Bethie zaniemówiła, Mandy zrobiła głupią minę, a on sam z trudem powstrzymywał się od śmiechu. Pieprzyć balet! Co za postawa! Co za pewność siebie! Co za odwaga! Czuł się taki http://www.gimnazjumlubasz.edu.pl/media/ wyzywająco kroczem o jego wzwód. – Zerżnij mnie – wymamrotała głosem, którego sama prawie nie poznała. – Dobrze mnie zerżnij. – Jak się nazywał? – zapytał surowo. – Ile miałaś lat? Matka wiedziała, czy była zbyt pijana, żeby się przejąć? Cholera jasna! – Odepchnął Rainie i zaczął szybkim krokiem przemierzać pokój, jakby nie mógł się pohamować. Jeszcze przed chwilą czuła jego silne ciało. Teraz musiała wyciągnąć ręce, żeby nie stracić równowagi. – Nikomu nie powiedziałaś, prawda? – ciągnął. – Aż do dzisiaj. Muszę być bezstronny, żeby ci pomóc, ale nie potrafię. Chcę go wytropić. Jezu, chcę mu połamać wszystkie kości. Ilu można zamknąć tych drani, a to ciągle za mało! – Nie wiem, o czym mówisz. – Akurat. – Wszystkie kobiety traktujesz w ten sposób? Nic dziwnego, że w twoim życiu została

bie częściej, niż robi to przeciętny człowiek. I chociaż wiedziała, że nie musi 73 się obawiać, miała przy sobie odbezpieczonego glocka kaliber 40. Nie świruj - powtarzała sobie, ale bez skutku. Ciekawe, że w tej chwili wcale nie czuła się źle. Nie miała gęsiej skórki ani zimnych dreszczy. Żadnego poczucia klęski, które zawsze poprzedzało Sprawdź krwi, Sanders myśli, że wpadła w ręce tego szaleńca. – Żadnych telefonów, żadnych przechwałek? On uwielbia takie posunięcia. Cała sprawa jest dla niego ekscytującą grą. – Próbujemy zepsuć mu zabawę. Są też nieco lepsze wiadomości. Około osiemnastej trzydzieści Sanders otworzył kopertę z danymi osobowymi Richarda Manna. Najpierw obejrzał czarnobiałe zdjęcie. Prawdziwy Mann wcale nie przypomina naszego psychologa. Sanders wysłał paru policjantów do domu tego drania, ale wtedy właśnie doszło do strzelaniny u Vander Zandenów. Dotarli do wozu patrolowego Luke’a. Quincy rzucił torby na podłogę i wsiadł do środka. Luke włączył syrenę. Ruszyli. – Co znaleziono w domu Manna? – zapytał Quincy, przytrzymując się deski rozdzielczej, gdy Luke brał ostro zakręt. – Komputer. Ktoś nacisnął klawisz spacji. Na ekranie wyświetlił się napis „Też cię