Tu milczący dotąd towarzysz wyprawy zwrócił twarz ku światłu księżyca i zbity z tropu

– Słowo daję, że nie chcę dostać kulki w łeb. Ale czy widzicie w tym gronie jakąś inną kandydatkę na pokojówkę? – Wskazała tłumek mężczyzn. – Tak właśnie myślałam. Pięć minut później próbowała naciągnąć zbyt małą szarą bluzeczkę na kamizelkę kuloodporną. Spódnica sięgała do połowy łydki i, szczerze mówiąc, nogi nie wyglądały w niej korzystnie. Ale Rainie zaraz przypomniała sobie matkę leżącą na podłodze salonu w pantofelkach na ośmiocentymetrowych obcasach. Jezu, miała dzisiaj w głowie prawdziwy mętlik. Czy ktoś łaskawie mógłby skoczyć po butelkę piwa? W końcu udało jej się zapiąć bluzkę, wciągnęła brzuch i wyszła do oczekujących na nią mężczyzn. – W porządku? – zapytał od razu Quincy. Zawsze musiał wszystko zauważyć. – Cudownie. – Wykonała piruet, zastanawiając się, gdzie, u licha, ma wcisnąć broń. – Z tyłu za pas – poradził Sanders. – Nie mogę. – A to czemu? – Bo ta spódnica jest, kurwa, za ciasna! – Dobrze, już dobrze. – Sanders podniósł ręce i odszedł. Quincy ułożył w stos sześć białych ręczników i wsunął między nie pistolet tak, żeby kolba wystawała odrobinkę, niewidoczna dla osoby, która otworzy drzwi. Podał Rainie ręczniki, wpatrując się w nią intensywnie swymi spokojnymi ciemnymi oczami. http://www.fuhmalepszy.pl rozgrywają się w nielegalnym królestwie gry Eustachego Gruszczyńskiego. 20/86 – Faraonik, Podhorecki, spróbujesz szczęścia? – Gruszczyński otwiera komodę i wyrzuca na pusty stół tuzin nowiutkich talii. – Szczęścia? – Podhorecki sadowi się na rozklekotanym krześle, które pamięta czasy, kiedy nikt prócz Pana Boga nie znał słowa gilotyna. – Tylko głupi by się na nie spuszczał. – Więc głupie jest pół ludzkości. – Odejmij jeszcze dzieci, kobiety i naszych

– Malinowa, malinowa głowa! Beznadziejny! * * * Żeby nie tracić czasu na wędrówkę po wijącej się wśród wzgórz ceglanej dróżce, policmajster obrał kurs wprost na dzwonnicę monasteru, która niczym złota główka cebuli połyskiwała nad wierzchołkami drzew. Szedł przez niezbyt gęsty zagajnik, potem polaną, potem przez żółto-czerwone krzaki, za którymi znów otworzyła się polanka, a za nią wreszcie Sprawdź najzuchwalszych, bezczelnie przyglądają się nieprzystojnej nagości preceptora, piją prosto z butelki cennego szampana, a owoce i czekoladę zdążyli już zeżreć. Dopiero teraz nieszczęsny prorektor zrozumiał, że padł ofiarą spisku. Rzucił się do drzwi i zaczął szarpać klamkę, ale otworzyć mu się nie udało – mściwy Alosza zamknął pokój od wewnątrz. Usłyszawszy wycia i krzyki, przez drzwi dla służby przybiegli służący, a potem stójkowy z ulicy. Jednym słowem, zrobił się najokropniejszy skandal, jaki tylko można sobie wyobrazić. To znaczy – z oficjalnego punktu widzenia żadnego skandalu nie było, ponieważ wstydliwą historię zatuszowano, ale już nazajutrz o „benefisie” tajnego radcy, ze wszystkimi epatującymi i, jak to w takich wypadkach bywa, podkolorowanymi szczegółami, wiedziały i miasto K., i k-ska gubernia. Nosaczewski dobrowolnie podał się do dymisji i wyjechał z K. na zawsze, bo zostawać tu dłużej w żaden sposób nie mógł. Pośród jak najpoważniejszej, nawet naukowej rozmowy