starszyzny. Statecznie, półgłosem rozprawiali o tym, że każda wątpliwość w sprawach wiary

kamienie z niej sterczą. Już chciałem wracać. Nagle słyszę z ciemności... Na to straszne wspomnienie mnich pobladł, zaczął gwałtownie sapać i szczękać zębami, Pelagia dolała mu więc wrzątku z samowara. – Dzięki stokrotne, siostrzyczko... Nagle z ciemności głos się rozlega, cichy, ale natchniony, i każde słowo słychać wyraźnie: „Idź. Powiedz wszystkim”. Odwracam się do jeziora i tak strasznie mi się zrobiło, że i latarnię upuściłem, i torbę, do której ziele zbierałem. Nad wodą – obraz mętny, wąski, jakby kto na kamieniu stał. Tylko że kamienia żadnego tam nie ma... Nagle... nagle światło jakieś nieziemskie, jasne, o wiele jaśniejsze niż od tych latarni gazowych, co to u nas w Nowym Araracie teraz na ulicach się palą. I tu już stanął on przede mną w całej oczywistości. Czarny, w habicie, za plecami światło się rozlewa, i stoi wprost na toni – drobna fala pod nogami mu pluska. „Idź – powiada. – Powiedz. Pusto ma być”. Wyrzekł i paluchem na Rubieżną wskazał. A potem kroczyć zaczął do mnie wprost po wodzie – jeden krok, drugi, trzeci. Ja żem krzyknął, rękami zamachał, odwrócił się i ile sił w nogach uciekł... Mnich chlipnął, wytarł nos rękawem. Pelagia westchnęła, pogłaskała biedaka po głowie, a Antipa od tego zupełnie się już rozkleił. – Tom pobiegł do ojca archimandryty, a on jak na mnie ryknie słowami, jakie tylko zna: nie wierzy – poskarżył się mnich płaczliwym głosem. – Wsadził mnie do ciemnicy, za kratę, o skórkach od chleba i o wodzie. Cztery dni tam siedziałem, trząsłem się i cały czas modły wznosiłem, w środku mi wszystko zaschło. Wyszedłem – a tu nogi się pode mną uginają. Bo http://www.emedycyna-estetyczna.com.pl/media/ za to zapłacić. – A jeśli... jeśli Danny to zrobił? – odważyła się po raz pierwszy zapytać, spoglądając niepewnie na bogatego i wziętego prawnika, w którego rękach spoczywała ich przyszłość. – A jeśli eksperci zbadają Danny’ego i dojdą do wniosku, że jest mordercą? – Właśnie to próbuję wam wytłumaczyć. W tym procesie nie chodzi o to, czy Danny zabił, ale czy zabije znowu. Sąd dla nieletnich wyznaczy psychologa, który zbada chłopca, jego osobowość, przeszłość, skłonności do brutalnych zachowań i przeanalizuje wszystkie te dane, a to zajmie trochę czasu. Kiedy już skończy, spisze raport. W tym przypadku z racji rodzaju zbrodni, o którą Danny jest oskarżony, psycholog zapewne złoży dwa oświadczenia. W jednym, zakładając winę Danny’ego, oszacuje prawdopodobieństwo popełnienia przez niego kolejnego przestępstwa. W drugim, wychodząc z założenia, że chłopiec nie popełnił tych morderstw, przedstawi jego procent szans na prowadzenie życia zgodnego z normami społecznymi.

życie. Czemu rodzice nie chcą im pokazać, co to naprawdę znaczy? W końcu bezruch został przełamany. Ludzie zaczęli niechętnie wysypywać się z namiotu. A potem, jak po przerwaniu tamy, ruszył cały tłum. Rainie rozejrzała się, próbując dostrzec policjantów. Nadal nie widziała nic podejrzanego. Powoli podeszła do Quincy’ego, którego policzki były już suche, a twarz spokojna. – Gotowa? – zapytał. Sprawdź dzień szczególnego orędownika zbierać. Mierzeja Postna, ta, co naprzeciwko pustelni się ciągnie, to najbardziej zielne miejsce na całym Kanaanie. I kirjak tam porasta, na przepicie dobry, za wstawiennictwem wielkiego męczennika Bonifacego, i trawa ochołon od grzesznych namiętności, której czcigodna Fomaida patronuje, i liadunica, od złego uroku strzegąca za przyczynieniem się wielkiego męczennika Cypriana, i moc innych leczniczych ziół. Ja już i tak przez ten zakaz ani rdestu ostrogorzkiego, ani dragomory, które o nocnej rosie rwać trzeba, nie zebrałem. A na wielką męczennicę Eufemię, co od gorączki chroni, szusza późna rozkwita, a ją, tę szuszę niby, w jedną tylko noc za cały rok zbierać można. To jak mogłem przepuścić? No to i nie posłuchałem. Jak tylko wszystkich braci sen zmorzył, ja po cichutku na dwór, potem za ogrodzenie i polem do kaplicy Pożegnalnej, gdzie pokutników przed umieszczeniem w pustelni zamykają, a tam już Mierzeja Postna tuż-tuż. Z początku strach brał, żegnałem się ciągle, na boki oglądałem, a potem nic, odwagi nabrałem. Szuszy późnej szukać trudno, tu i praktyki trzeba, i starunku niemałego. Ciemno było oczywiście, ale