– Chyba nie. – Posłała mu złośliwy uśmiech. – Słyszałam, że wrócił Bentz. Bada

Nikogo. Hayes czuł ciężar dochodzenia. Od śmierci bliźniaczek minęło zbyt dużo czasu. Trop wystygł, zresztą od początku nie był nawet letni. Morderstwo sióstr Springer zeszło z pierwszych stron gazet na dalsze, ale zabójca ciągle grasował na wolności. Sprawiedliwości nie siało się zadość. Bledsoe jeszcze nie skończył. – Rozmawiałem ze wszystkimi, którzy znali siostry Springer, prześledziłem ich kroki tamtego dnia. Funkcjonariusze rozmawiali z sąsiadami, przyjaciółmi, krewnymi. Szukaliśmy związku między nimi a bliźniaczkami Caldwell. Nic. – Potarł twarz dłonią. – Co oznacza, że wracamy do punktu wyjścia, do naszego przyjaciela. – Zrobił znak cudzysłowu w powietrzu. – Pozwolicie, że nie użyję słowa detektyw. To nie jest zbieg okoliczności. – Co jeszcze nie znaczy, że to on – wpadła mu w słowo Martinez. – Jeśli chcesz go w to wrobić, znajdź dowody. Rób, za co ci płacą. W tym momencie Hayes zauważył Bentza, który zmierzał prosto do jego biurka. – Zdaje się, że sam go o to zapytasz. – Uśmiechnął się po raz pierwszy tego dnia. – Jedziesz. – Owszem. – Bledsoe odsunął się, żeby Bentz miał dostęp do biurka. – Cześć, Bentz – powitał go. Bentz nie zwracał na niego uwagi, zmierzył go pogardliwym spojrzeniem. Wymachiwał brązową kopertą. http://www.edomkidrewniane.com.pl/media/ Serce stanęło mu w gardle, gdy zobaczył, o czym mówił szyper; łajba pochylała się na bok, nikła pod wodą. – Nie – szepnął z niedowierzaniem. Boże, nie! Wbrew głosom sprzeciwu, założył piankę – chciał wejść na pokład, choć kapitan nagle zwolnił. – Bliżej! – Nie, poczekamy na Straż Przybrzeżną powiedział. Ratownicy już dobijali do małej łodzi. – Poczekaj. Nie ma mowy. – Bliżej. – Bentz nie dawał wygraną. Myślał, że Montoya się sprzeciwi, ale ten spojrzał na Hayesa. – Bliżej. Ślizgacz zbliżył się do tonącej łajby. – Słuchaj, Bentz, zostaw to zawodowcom – mówił Hayes. Od tonącej „Meny Annę” dzieliło ich niecałe dziesięć metrów. – Będziesz im tylko przeszkadzał.

– Nie strzelałem. – Itak... – Wiem, wiem. Powrót na parking zajął im prawie piętnaście minut. Bentz był mokry od potu i obolały. Spojrzał na srebrny samochód, którym jeździła Jennifer. Prezent, jak powiedziała. Ani razu nie powiedziała prawdy, jej słowa to lustra i zasłony dymne, nic nie było takie, jak się Sprawdź W ciemności poczuła, że kamera wysuwa się z jej palców... Czuła dłoń Corrine na szyi... Czuła, że odpływa w ciemność i chłód... Bolał ją brzuch, pomyślała o dziecku i o Bentzu. Kocham was, pomyślała i zobaczyła światło, jasne światło na końcu tunelu. Umieramy, zrozumiała, unosząc się lekko. Moje dziecko i ja... umieramy... Światła zgasły w chwili, gdy Bentz i dwóch ratowników ze Straży Przybrzeżnej weszli pod pokład. Zobaczył jeszcze dwie kobiety, walczące, rozdzielone kratą; O1ivia w środku, Corrine na zewnątrz. Woda była czerwona od krwi. – Nie! – Jego głos niósł się echem. Zeskoczył ze stopni i zaczął iść przez ciemne pomieszczenie. – Spokojnie, człowieku! – Jeden z ratowników zapalił latarkę, która spowiła wszystko dziwnym, upiornym światłem. Bentz brnął w stronę klatki, kierował się dziwacznym światłem latarki. Jak przez mgłę