nogami, poruszałaby się na pewno wolniej, ale prąd ściągnąłby ją

sobie, że od bardzo dawna o nim nie myślała. W zasadzie jej myśli kręciły się wokół dwóch kwestii: pracy i Diaza. - Zadzwoniłam do niego sama z przeprosinami - ciągnęła Susanna. - Rozmowa zeszła na inne sprawy i usłyszałam, że masz jakiś trop prowadzący do porywacza Justina. Jak ten facet się nazywa? Diego? Diaz? an43 319 - Ech, nic z tego nie wyszło - powiedziała Milla, instynktownie powstrzymując się od mówienia o Diazie. Teraz, kiedy już wiedziała, czym on się zajmuje, rozumiała, że lepiej powiedzieć za mało niż za dużo. - Kurczę. A miałam nadzieję, że może tym razem... Nieważne. Ale daj mi znać, jak będziesz miała jakieś nowe informacje. - Jasne - odparła Milla, choć przecież w istocie wiedziała już bardzo dużo. Lepiej nie odkrywać zbyt wielu kart, szczególnie biorąc poprawkę na przypuszczenie Diaza, że celowa dezinformacja trwa dziesięć długich lat. Ufała Susannie, ale czy mogła zaufać jej znajomym? Albo znajomym tych znajomych? Na pewno nie. http://www.eckielce2017.pl na gardło Milli. - Nie jest głęboka, ale krew plami ci sukienkę. Na razie trzymaj tam dłoń. Półciężarówka stała tam, gdzie ją zostawili, ponury facet trwał na strażyWyprostował się, widząc wracających właścicieli. Zamarł, dostrzegłszy krew na szyi i sukience Milli; tak jakby bał się, że to on zaraz zostanie za to ukarany. Diaz wręczył mu studolarowy zwitek, potem wyciągnął kluczyki i otworzył drzwi. Wsadził Millę do środka, skinął ponuremu i obszedł samochód dookoła, by wsiąść za kierownicę. - Jedziemy do najbliższego Wal-Martu - oznajmił. - Kupimy coś do ubrania dla ciebie, bandaż i medykamenty Wal-Mart stał przy Avenue Ejercito Nacional. Milla ściskała ranę dłonią, podczas gdy Diaz wyprowadzał auto ze slamsów.

przyniósł rachunki. Kosper wyjął kartę kredytową i położył ją na jednym z etui. True chciał sięgnąć po etui z rachunkiem Milli, ale powstrzymała go wzrokiem. Sama włożyła tam kilka banknotów. Zaczekali, aż kelner zabierze z powrotem rachunki i wróci z kartą Ripa, prosząc o podpis na kwitku. Kosper poprosił o zawołanie taksówki, obdarował kelnera sutym napiwkiem, podpisał druczek i Sprawdź Ripa. - Mogę podwieźć was oboje. - Nie, to za duży kłopot - powiedziała Milla. - Mieszkamy na przeciwnych krańcach miasta. - Wiem o tym doskonale. Żaden problem. an43 175 - Weźmiemy taksówkę - powiedział Rip. - Chciałbym odwieźć Millę bezpiecznie do domu, potem wrócę tą samą taksówką do siebie. - To bez sen... - zaczęła Susanna, ale szybko się zmitygowała. Spojrzała na Ripa tak dziwnie, że Milla już prawie upewniła się, iż jest wrabiana. - Nieważne - westchnęła lekarka. - Róbcie, jak sobie chcecie, ja