o dziecku, ale nie była to odpowiednia pora.

jak już wróci, to będę sobie tak siedzieć przez całą godzinę. I wcale nie będę się martwić, jeśli Jeremiah zacznie się ze mnie wyśmiewać. Amy dławiło w gardle. Bała się, że silne emocje nie pozwolą jej mówić. - Skarbie, nie jestem wprawdzie twoją mamusią, ale bardzo chętnie cię przytulę, kiedy tylko zechcesz. Możesz też posiedzieć u mnie na kolanach. Oczywiście, to nie będzie to samo... Widziała po minie chłopca, że walczy z pokusą. Odsunęła do tyłu krzesło i otworzyła ramiona. Malec wahał się jeszcze tylko przez chwilę. - Ale nie mówmy o tym Jeremiahowi - poprosił rzeczowo i pozwolił, by Amy przytuliła go mocno do piersi. - Bo sobie pomyśli, że jestem mały dzidziuś. - Och, wcale tak nie pomyśli. Każdy od czasu do czasu potrzebuje przytulenia. http://www.e-rehabilitacja.org.pl/media/ moment – i to wystarczyło. Przytuliła się do niego całym ciałem. W szlafroku czuła się niemal naga. Sebastian pocałował ją mocno. Tak wiele czasu już minęło. Tak wiele, wiele czasu. Straciła poczucie rzeczywistości. W następnej chwili odkryła, że stoi pośrodku dywanu, a Sebastian wygląda przez okno. Tak po prostu. Błyskawicznie doszła do siebie. Wszystko przez tego nietoperza. Przez niego straciła panowanie nad sobą. – Nawet nie będę się zastanawiać, o co tu chodzi – mruknęła. – Dla mnie to całkiem oczywiste – spokojnie odrzekł Sebastian, przymrużając oczy. – Samotna wdowa znajduje w swoim łóżku nietoperza i w chwilę później rzuca się w ramiona mężczyzny,

– Odpowiadam za siebie, Redwing – najeżyła się Lucy. Uśmiechnął się lekko i wrócił do domu. Po kilku godzinach spędzonychna stawie poczuła się zupełnie zrelaksowana. Dzieci były chętne do nauki, a Madison i J.T. radzili sobie na tyle dobrze, że Lucy nie musiała się o nich martwić. Lubiła wiosłować. Wśród kropel rozpryskującej się wody i Sprawdź - I dlatego odrzucasz moją pomoc? - To nie tak, Vixen, dobrze wiesz. Jesteś subtelną damą i nie masz pojęcia o wielu sprawach. Nie chcę, żeby coś ci się stało. Najwyraźniej nie zamierzał jej ulec. Cóż, ona też potrafiła manipulować innymi. Odkąd skończyła osiemnaście lat, wodziła za nos wielu dżentelmenów. - Myślę, że popełniasz błąd - oświadczyła z urazą. - Ale skoro nie chcesz mnie włączyć do własnego życia, niech tak będzie. - Tym razem nie próbował jej zatrzymać. - Tylko nie oczekuj, że ja włączę cię do swojego. Dobranoc panom. - Milady.