- Miło było panią poznać, lady Isabell. - Ciebie również, Wasza Wysokość. - To czaruś, ale proszę mu nie wierzyć - ostrzegł Edward. - Potrafi być małą bestią. - W czym przypomina pana. Czy to nie dziwne? - Owszem, nawet bardzo. - To rzeczywiście mały szelma, ale właśnie takim pan go kocha. - To nie ma nic do rzeczy. - Wzruszył ramionami. - Co do jo - jo, to... - Tak, Wasza Wysokość? - Proszę zaczekać, aż zniknę z pola widzenia, i dopiero wtedy zacząć się śmiać. - Jak pan sobie życzy. - Pewnego lata, gdy byłem chory, dostałem je od matki. Kupiłem temu małemu diabłu dziesiątki podobnych, a on i tak ciągle podbiera moje. Obiecałem, że je dostanie, kiedy skończy dziesięć lat, jeśli do tego czasu nie będę miał własnego dziecka. - Pamiętam, że też miałam taką wyjątkową lalkę z rudymi włosami. Mama dała mija, kiedy skręciłam rękę. Nawet wtedy, kiedy już wyrosłam z lalek, ta lalka wciąż była ze mną. Dopiero gdy podszedł i wziął ją za rękę, uświadomiła sobie, że niepotrzebnie mu o tym opowiada. Nieprzemyślane zwierzenia mogą mieć groźne konsekwencje. - Lady Isabell - pochylił się nad jej dłonią - ma pani złote serce i bystry umysł. A teraz zapraszam do salonu. Przedstawię ci resztę rodziny. Emmett McCarthy był przeciwnikiem, którego nie wolno było lekceważyć. Bella domyślała się tego już wcześniej, ale teraz, widząc go pośród najbliższych, nabrała pewności. Znała ze szczegółami całą jego przeszłość, poczynając od dnia, gdy został szeregowym policjantem, na tajnej pracy dla amerykańskiego rządu kończąc. Jego związek z rodziną panującą miał romantyczny rodowód, jednak Emmett nie był marzycielem. Gdy po uprowadzeniu Rosalie książę Carlise zwrócił się do niego z prośbą o pomoc, nie odmówił, mimo iż wycofał się już z czynnej służby. Rosalie została uwolniona, ale na skutek szoku straciła pamięć. Podczas długich miesięcy, gdy walczyła z amnezją, Emmett miał za zadanie ochraniać ją i jednocześnie prowadzić śledztwo. Wkrótce on i księżniczka zakochali się w sobie. Po rychłym ślubie Emmett odmówił przyjęcia książęcego tytułu, za to zgodził się objąć funkcję szefa ochrony. Przypominając sobie te informacje, Bella obserwowała go dyskretnie ze swego miejsca przy stole. Sprawiał wrażenie spokojnego, zamkniętego w sobie człowieka, bardzo oddanego rodzinie. Nie było najmniejszych wątpliwości, że zrobi wszystko, co w ludzkiej mocy, by ochronić swych najbliższych. Tymczasem rodzina księcia Carlise’a spokojnie omawiała bieżące sprawy. Bella w milczeniu się im przysłuchiwała. - Alice, wszyscy wiemy, że twoja sztuka jest skazana na sukces. - Rosalie uśmiechnęła się do bratowej. - Co oczywiście nie znaczy, że nie rozumiemy twojego zdenerwowania, prawda? - zwróciła się do siedzącego obok Emmetta, który przez cały czas trzymał ją za rękę. - Chciałabym mieć to już za sobą - westchnęła Alice. - Ale dobrze się czujesz? http://www.e-ortodonta.com.pl wesprzeć swojego rodaka, należało się więc spodziewać przyjazdu Kurkowa. Alec miał zamiar zyskać brakującą sumę właśnie na tym balu. Postanowił, że zacieśni tej nocy znajomość z Rosjaninem. Mimo że miał chęć rozszarpać go gołymi rękami, musiał sprawić, by zaczął on uważać Aleca za serdecznego przyjaciela. Następnie namówi go do odsprzedania Talbot Old Hall. Przeglądał pilnie londyńskie gazety, w żadnej jednak nie znalazł wzmianki o dwóch martwych Kozakach. Wreszcie uznał, że Kurkow zatuszował sprawę. Nie doniosły o niej bowiem „Times”, „Post” ani nawet istne wyrocznie delfickie, czyli pełne skandali brukowce, przed którymi nie sposób było niczego ukryć. Wreszcie w trzecim tygodniu ich pobytu w Brighton, gdy wygrał już cztery tysiące, Walsh przekazał mu nowinę, która dotarła do Knight House. List od Roberta donosił, że Bel powiła zdrową dziewczynkę. Becky nadbiegła, słysząc jego radosne okrzyki. - Alec, co się stało?
Kozaków, którzy czekali pod domem. Potem zamknął drzwi i podszedł do łóżka z miną jeszcze bardziej nieprzeniknioną niż wcześniej, lecz wydawał się czymś mocno poruszony. W ciągu niedługiej znajomości często dostrzegała ten niepokój, skryty pod pozorami obojętności. - O co chodzi, Misza? - Nic ważnego - mruknął, siadając na skraju łóżka i kładąc dłoń na jej biodrze. Sprawdź - Właśnie! Dlatego muszę to wujkowi podkradać! - Rzeczywiście. Mogę zobaczyć? Dorian chwilę się wahał. - Dziewczyny nie znają się na takich rzeczach - powiedział nieufnie. - Wolą bawić się lalkami jak moje siostry - stwierdził, ale podał jej jo - jo. - Każdy lubi co innego - odparła, wsuwając palce w pętelkę. Ciekawiło ją, kiedy ostatnio robił to Edward. Sznurek był nowszy niż reszta zabawki, domyśliła się więc, że musiał być często wymieniany. Wprawnym ruchem posłała jo - jo w dół, zaczekała, aż zawirowało na końcu sznurka, po czym zgrabnie pociągnęła je do góry. - O, bardzo fajnie! - pochwalił Dorian. - Dziękuję, Wasza Wysokość. Jak byłam mała, też miałam taką zabawkę, tylko czerwoną. Bawiłam się nią, dopóki nie zjadł mi jej pies. - A umiesz robić jakieś sztuczki? Bo ja raz próbowałem zrobić „dookoła świata”, ale mi nie wyszło i stłukłem lampę. Wujek Edward bardzo na mnie nakrzyczał, a potem sam pozbierał szkło i nic nikomu nie powiedział. Bella uśmiechnęła się lekko. To było do niego podobne. Bennett był jak przysłowiowy pies, który głośno warczy, ale nie gryzie. - I co z tymi sztuczkami? - Dorian nie dawał za, wygraną. - Umiesz jakąś? - Chyba tak. Bez problemu zrobiła „dookoła świata”, a poproszona o więcej, wykonała jeszcze kilka trudnych ewolucji. - Doskonale, lady Isabell. Widzę, że ma pani ukryte talenty - odezwał się Edward od progu.