Milla nigdy nie odniosła takiego wrażenia, ale przecież takie

Z drugiej strony, jeśli pociągnie go na dno, zginą oboje. - Nie ma czasu! - zawołał. - Musimy się wydostać przed wodospadem! Wodospad? Krew zastygła Milli w żyłach. Woda z potężną siłą ciśnie ich w dół i utopi, zakładając, że nie rozbiją się na miazgę o kamienie. Nie była pewna, co Diaz zamierzał, ale w tej chwili była gotowa na wszystko. Chwyciła mocniej pas i owinęła go sobie kilka razy wokół nadgarstka. - Potok skręca w prawo! - krzyknął Diaz, kaszląc i plując wodą. - Nurt jest słabszy po wewnętrznej stronie zakola, to nasza szansa! Trzymaj się mocno, wyciągnę nas z tego! - Mogę płynąć, pracować nogami! - zawołała, dziwiąc się, jak zduszony ma głos. - Pracuj!Mocno, jak szalona! Pracowała jak szalona. Mięśnie ud minęły już chyba czerwoną kreskę zmęczenia i purpurową kreskę żywego ognia. Czuła w nich potworny ból, ale wciąż odpychała się nogami z całych sił. Ramiona Diaza cięły wodę regularnie jak maszyny, ciągnąc ich po przekątnej ku brzegowi potoku. Do przodu sunęli bardzo żwawo, ku brzegowi - mozolnie, cal po calu. Zakole potoku zbliżało się... szybko. Zbyt szybko. Wyglądało http://www.e-medycynaizdrowie.net.pl - Masz broń? - zapytał. - Tak. - A on? - Nie w tej chwili. an43 339 - To niech tak zostanie. Czym jedziesz? Opisała mu ich forda taurusa. - Zostań w samochodzie. Zamknij drzwi od środka. Zaparkuj na ulicy w widocznym miejscu. Będę tak szybko, jak tylko zdołam. Jeżeli Kosper zrobi coś podejrzanego, odstrzel mu tyłek. - Tak. Dobrze - odpowiedziała krótko na wszystkie polecenia.

i... Susanna wpadła do środka i podeszła do nich z chmurnym wyrazem twarzy. - Przepraszam, ale muszę iść. Felicia D'Angelo ma gorączkę i podwyższone ciśnienie. A jest dopiero w dwudziestym tygodniu. Muszę jechać do szpitala, tam się z nią spotkam. Sprawdź 427 suszarki, ale nie zwracała na to najmniejszej uwagi. Ot, po prostu szum. Naturalne odgłosy otoczenia. Czyste ubrania pojawiały się w sypialni, a ona je wkładała. Żadnych komplikacji, wszystko było proste, jasne i ułożone. Pewnego dnia zapytała, ile czasu tu siedzą. - Trzy tygodnie - odparł Diaz. Odpowiedź zszokowała Millę. Patrzyła na mężczyznę, a jej oczu nie zasnuwała już biała mgła apatii. - Ale... Co ze Świętem Dziękczynienia? - już wypowiadając te słowa, miała poczucie ich kompletnego idiotyzmu, była to jednak jedyna rzecz, która przyszła jej na myśl. - Obeszli bez nas.