zakłopotana, jak ta obca kobieta o płomiennych włosach,

- O Bo¿e - szepneła, mrugajac oczyma, by powstrzymac łzy. Szybko jednak wzieła sie garsc. - Nie nadawałabym sie chyba nawet na narzeczona Frankensteina... - Mówiła z trudem, niewyraznie. Starała sie usmiechnac, ale bez skutku. Jej podbródek zaczał dr¿ec. Nick nie był w stanie patrzec na te kobiete, która postanowił nienawidzic, która go wykorzystała, zdradziła, która została ¿ona jego brata. - Wszystko bedzie dobrze - rzekł Alex, odbierajac jej puderniczke i zamykajac ja z trzaskiem. - Musisz tylko dac sobie czas. - Własnie. To minie. Za pare miesiecy znowu bedziesz soba i bedziesz sie z tego smiała... - Eugenia usmiechneła szeroko, błyskajac złotym zebem. - Tak jak my wszyscy. - Nigdy nie bede sie z tego smiała - odparowała Marla. - Nikt nie bedzie sie z tego smiał. - Alex rzucił matce ostrzegawcze spojrzenie. 74 Nick w duchu przyznał bratu racje. Jego zdaniem prawda była lepsza ni¿ fałszywe nadzieje, a fakty mówiły same za http://www.domydrewniane.edu.pl/media/ bedzie taka sama? -spytała Cissy szeptem, a Marle a¿ skreciło od srodka. 30 - Znowu niepotrzebnie martwisz sie na zapas. Odtad z mama bedzie coraz lepiej. - Mam nadzieje- odparła Cissy ¿arliwie, choc w jej głosie kryła sie te¿ nuta niedowierzania. - Bedzie miała jeszcze jakies operacje plastyczne? Tata mówi, ¿e ju¿ miała ich ze sto. - Miała ich akurat tyle, ile trzeba było, ¿eby naprawic uszkodzenia. No. dosyc tego. Naprawde sadze, ¿e nie powinnysmy teraz o tym rozmawiac. - Dlaczego? Myslisz, ¿e ona nas słyszy? - Nie wiem.

miedzy me¿em numer dwa a me¿em numer trzy przeszła odwyk. Teraz, jak sie zdaje, odnalazła Boga za sprawa swojego ostatniego me¿a. Nick otworzył barek i wyjał puszke piwa. - Wiec jaki jest powód twojej wizyty? - Otworzył puszke i przysiadł w nogach łó¿ka. - Chodzi o Marle. - Cherise siedziała na brzegu fotela, Sprawdź przestac myslec o Marli. Krople deszczu sciekały mu z nosa. Pomyslał, ¿e mogliby usiasc w samochodzie, ale nie zaproponował tego. - Jesli Marla z tego wyjdzie, istnieje prawdopodobienstwo, ¿e nie bedzie niczego pamietała. Albo ¿e bedzie miała powa¿ne luki w pamieci. Nie bardzo rozumiem, o co własciwie chodzi z ta cała amnezja, to dosc skomplikowane. Dziwne. - Alex palił na deszczu. Sprawiał takie wra¿enie, jakby nie zdawał sobie sprawy z faktu, ¿e jest ju¿ całkiem przemoczony. Mokre, ciemne włosy oblepiały mu czaszke, we włoskich butach chlupotała woda z kału¿y, która zaczeła sie tworzyc u jego stóp. - Bo¿e, Nick, powinienes ja zobaczyc. Albo lepiej nie. - Głos mu dr¿ał. Umilkł na chwile i głeboko