Potem otworzyła znowu oczy i zabrała się do pracy.

— Jak możesz myśleć o czymś takim, belle-mère? Wiesz, że każda godzina, każda minuta jest dla nas cenna. Poza tym słyszałam, że dziś w południe też ma się odbyć przyjęcie. Lady Rothley wydała lekki okrzyk. — Ależ oczywiście, że tak! I hrabia też na nim będzie! Powiedział mi to wczoraj wieczorem. Ach! Jakie to podniecające! 99 Od razu lepiej się czuję. Wezmę kąpiel, a potem, Tempero, uczesz mnie i spraw, bym wyglądała naprawdę pięknie! — Kim jest ten hrabia? — spytała Tempera. — Rozmawiałyśmy o nim dość często, ale nigdy nie pytałam, jak się nazywa. — Ma okropne nazwisko, bardzo trudno mi je wymówić — odpowiedziała lady Rothley. — Caravargio... tak, dokładnie. Hrabia Vincenzo Caravargio — aż się język plącze! — Jesteś pewna, że tak się nazywa? — spytała Tempera. — Oczywiście — odparła lady Rothley. — Ależ Vincenzo Caravargio był przyjacielem ojca! http://www.dobryproktolog.pl/media/ i harley... no i przyjaciółki, rzecz jasna. Odpowiada jej życie, jakie prowadzi. Zwyczajne życie. Książę zrobił na niej wrażenie, fakt, ale to wszystko. Na palcach przeszła przez kuchnię i nacisnęła klamkę tylnych drzwi. Udało się. Ostrożnie zamknęła za sobą drzwi. - Dzień dobry, Shey! - Książę opierał się o jej harleya. Do diabła! - Co ty tu robisz? - zapytała, mierząc go ostrym spojrzeniem. Wyglądał aż za dobrze jak na kogoś, kto od wczoraj chodził w tym samym ubraniu i nawet się nie ogolił. Ten lekki cień zarostu na twarzy tylko przydawał mu

- Gdzieś czytałem - powiedział, chcąc także wnieść jakiś wkład do rozmowy - że o Hampstead jest wzmianka w Domesday Book*. - Nazywało się wtedy Hamestede. - Jestem pod wrażeniem - przyznał. - Nie wiedziałem, że tak cię interesuje historia. - Niespecjalnie. Ale tatuś nauczył mnie wszystkiego o Hampstead. Sprawdź dziewczynek, znalezienie dowodu okazałoby się zapewne czasochłonne i kosztowne, a co więcej, gdyby go nawet zdobył, stanąłby wobec decyzji, co z tym fantem począć. Oznaczałoby to kolejne konfrontacje i powód do zmartwienia dla Sylwii i całej rodziny. - A nie mówiłam? - szepnęła Flic Chloe w szatni, do której zaciągnęła siostrę podczas przerwy. - Nic wielkiego mu się nie stało. Miał trochę nieprzyjemności, ale nigdy, przenigdy nie uwierzyłby, że maczałaś w tym palce. 218 - Ostatnio trudno z nim wytrzymać. I chyba jest bardzo nieszczęśliwy. - Zasłużył sobie na to - odparła twardo Flic. - Zapomniałaś już o tamtej babie? To dla niej zostawił mamusię samą w dniu jej śmierci.