Zmilczała wówczas, zaskoczona tym, że liczyłby się z jej opinią.

sposób życia! – Co ty opowiadasz?! – Musisz mi uwierzyć. Policja nic tutaj nie poradzi. John jest silniejszy. Nawet nie będą wiedzieli, co się dzieje. I na pewno się nie podda. Powiedział mi, że musi wszystko uporządkować. Kate przykucnęła przy kanapie i chwyciła telefon, ale Julianna złapała ją za ramię. – Widziałam zdjęcia ludzi, którym poderżnął gardła. Moja matka... – głos jej się zaczął łamać – ona wszystko o nim wiedziała. Nie chciałam jej wierzyć, więc poprosiła przyjaciela z CIA, żeby mi wszystko opowiedział. To on... pokazał mi te zdjęcia. – Zaczęła płakać. – John go zabił. Jego i mamę. I Richarda. To wszystko moja wina. A teraz John zabije Emmę. Kate usiadła na podłodze, a komórka wypadła jej z ręki. Uniosła dłoń do ust. – O Boże! Jeśli to prawda, to... co mam robić? Julianna przykucnęła przed nią. – Musimy uciekać. I to zaraz. Uderzyłam go w głowę, ale... ale nie wiem, czy go zabiłam. Boję się, że nie. – Musimy? – powtórzyła z niedowierzaniem Kate. – Mam wziąć ze http://www.dobryneurochirurg.pl Richard się zdrzemnął albo wyszedł do ogrodu. Nie zauważyła jego samochodu na parkingu, ale mogli minąć się gdzieś po drodze. Pogrążona w myślach wyszła na korytarz i zderzyła się z jedną z pracownic kancelarii. Papiery, które niosła dziewczyna, rozpierzchły się wokół niczym spłoszone ptaki. Kate zaczęła pomagać zbierać urzędowe pisma. – Bardzo przepraszam – powiedziała zawstydzona. – Strasznie się zamyśliłam. – Nic nie szkodzi, pani Ryan. Każdemu się może zdarzyć. – Czy my się znamy? Dziewczyna zaczerwieniła się aż po korzonki włosów. – Spotkałyśmy się na spotkaniu bożonarodzeniowym dla pracowników firmy. Jestem Sandy Derricks, asystentka pana Bedica.

Jacka i stanowiło dokładnie odbicie własnych myśli Malindy. Nie mogła jednak tego powiedzieć Małemu. Musiała dać jakąś nadzieję. Nachyliła się, żeby poprawić mu krawat. - Na pewno przyjdzie - powiedziała starając się nadać swemu głosowi maksimum pewności. - Wiesz, Sprawdź – Spojrzała na męża. – To nowy gatunek, smakuje ci? – Dobra – mruknął po dokonaniu degustacji. – Tylko dobra? – Doskonała. – Jak byś ją opisał? – Mocna i bardzo... kawowata. Kate tylko machnęła ręką. – Jutro zrobię ci rozpuszczalną. – W porządku. – Zaśmiał się, widząc jej rozczarowanie. – Przykro mi, kochanie, ale nie jestem wytrawnym smakoszem. Moim zdaniem każda kawa smakuje mniej więcej tak samo. Położył grzanki na talerzyku i usiadł przy stole.