¿e udało jej sie naprawde nawiazac z kims kontakt w tym

brwi. - Estevan łatwo wpadał w szał. Jak mi nie wierzysz, zapytaj kogokolwiek w mieście. O tym akurat wiedziała. Caleb Swaggert określił Ramóna Estevana mianem „krewkiego Meksykanina”, a kilku innych mieszkańców miasteczka, przepytywanych przez nią, chyba się zgadzało z tą oceną, chociaż co do tego nie miała pewności. - A więc Nevada Smith i Shelby Cole chodzili ze sobą mniej więcej w okresie, kiedy Ramón został zabity. Oczy Rossa były jak szparki. - Tak. Policzyła pewne rzeczy w pamięci i domyśliła się, że to Nevada Smith jest ojcem dziecka Shelby. Hm, czyż to nie interesujące? Mężczyzna, którego Ross McCallum próbuje obwiniać o morderstwo, mężczyzna, który dopilnował, żeby to Ross odpowiedział za śmierć Estevana, okazuje się ojcem dziecka Shelby! - Robi się coraz ciekawiej - mruknęła i wypiła kolejny łyk coli. - Masz jakiś dowód? - On nie miał żadnego dowodu, kiedy mnie wystawiał. - Chwileczkę. Wystawiał? Chcesz powiedzieć, że on cię wrobił? - Nazywaj to, jak chcesz. - Ross dopił piwo i dał Lucy znak, że chce jeszcze jedno. - A teraz posłuchaj. Mamy umowę czy nie? - Pochylił się do przodu, oparł łokciami o blat stołu, ściskając pustą szklankę wielkimi łapskami. - 159 Za darmo nie będę się wywnętrzał. Mam dostać co najmniej tyle, ile dawałaś Swaggertowi. Błyszczały mu oczy i Katrina uznała, że on całkiem nieźle się prezentuje. Oczywiście w wyblakłym T-shircie, znoszonych dżinsach i startych butach wyglądał jak prostak, ale to jego wybuchowy charakter i wiecznie ponura mina sprawiały, że nie uważano go za przystojniaka. http://www.dobre-budownictwo.net.pl/media/ garstka chłopaków, sądząc po wyglądzie, regularnych klientów, weszła do White Horse po całodziennej robocie, żeby wypić parę piw. Potem czekał ich powrót do zmęczonych, zrzędliwych żon, zasmarkanych dzieciaków i żałosnego życia. Ross przytknął do ust butelkę budweisera. Nie zazdrościł żadnemu z nich. Doszedł do wniosku, że każdy człowiek tkwi we własnym więzieniu. Lucy otworzyła kolejną butelkę z długą szyjką i spojrzała na swoje odbicie w lustrze zawieszonym nad kontuarem. Wytarła tusz z kącika oka i pchnęła piwo w stronę Rossa. - Sama słyszałam, jak Shelby mówiła o tym Nevadzie. Rozmawiali tu parę dni temu, o, w tym miejscu - wskazała stolik zajęty przez kobiety z długimi włosami, jaskrawymi kolczykami, ubrane w obcisłe dżinsy; paliły papierosy i rozglądały się wokół - i ona wyraźnie powiedziała, że mieli kiedyś dziecko. - Lucy oparła się łokciem o bar i przysunęła bliżej. - Powiem ci, że on od razu ją stąd zabrał, wyszli tylnymi drzwiami, i tyle ich słyszałam. - Pchnęła w kierunku Rossa koszyczek z popcornem. - No, tej historii nic nie przebije. - Pomyślałam, że będziesz chciał wiedzieć. - Zaczęła wycierać ladę białym ręcznikiem.

czasach mógł zajść w ciążę i uwierzyć, że dziecko zmarło? Kretynka. Shelby miała świat na wyciągnięcie ręki i nawet o tym nie wiedziała. Z tego, co ustaliła Katrina, Shelby rozpoczęła samodzielne życie gdzieś na północnym zachodzie. Boże, dlaczego? Przecież wszystko, czego mogła chcieć, to wszystko znajdowało się tutaj. Nie dość, że w przyszłości odziedziczy nieograniczone bogactwo, to jeszcze ma kochającego ojca. Ze wzruszenia Katrina przełknęła ślinę i zamrugała. Nie będzie płakać, do diabła. Podniosła szklankę, wysączyła resztki mountain dew i schrupała kilka topniejących kostek lodu. Jerome Cole był debilem, który ani trochę nie Sprawdź nietkniete szklanki z mro¿ona herbata. - Wiedziałas o tym cały czas? - spytała Kylie gniewnie, patrzac na matke. Dolly siedziała przy małym zniszczonym stoliku, niedbale przegladajac gazete i palac papierosa. - Zostałam zobowiazana do dochowania tajemnicy - przyznała matka. - O mnie? O moim ojcu? - Kylie była wsciekła. - Dlaczego? - Dla niego była to kłopotliwa sytuacja. Wstydził sie ciebie. - Dolly przygładziła jasne loki starannie wsuniete za opaske. - Jest bogaty. Szanowany. Mnie te¿ sie wstydził. - Ale... ale... - Kylie oparła sie o brzeczaca lodówke. - Bogaty?