z twarzy, nale¿acych do turystów i mieszkanców miasta, nie

kurtce Nicka i płakała rozpaczliwie. Przypomniała sobie, ¿e oslepiło ja swiatło, i spróbowała sie opanowac. Musi to zrozumiec. Przecie¿ w druga strone nie jechał wtedy ¿aden samochód... czy to swiatła cie¿arówki tak ja oslepiły? Czy a¿ tak jest zdezorientowana? Czy pamiec nadal płata jej okrutne figle? Bolała ja głowa. Ale ten obraz wrył sie w jej pamiec z przera¿ajaca dokładnoscia. Na drodze stał jakis człowiek. Ciemna postac oswietlona tylko przez reflektory prowadzonego przez nia samochodu. A potem, nagle, jakby za dotknieciem czarodziejskiej ró¿d¿ki, ten człowiek zaczał swiecic własnym swiatłem, ostrym, oslepiajacym... tak jasnym, ¿e nic ju¿ nie widziała... skreciła gwałtownie, dokładnie w chwili, kiedy cie¿arówka wyjechała zza zakretu i oswietliła tego człowieka z drugiej strony. Teraz, bezpieczna w ramionach Nicka, Marla z trudem chwytała oddech. Zdawała sobie sprawe, ¿e zachowuje sie irracjonalnie, desperacko wczepiona w kurtke Nicka. Powoli rozprostowała palce. Chciała sie od niego odsunac, ale jego silne ramiona trzymały ja mocno. http://www.dobrabudowa.edu.pl życia? Pod pewnymi względami okres ten wydawał się wiecznością, ale miała też wrażenie, że to wszystko zdarzyło się bardzo niedawno... Rozdział 7 Dziesięć lat wcześniej Mówię ci, Shelby, jemu nie można ufać. Nevada Smith to same kłopoty. Mów sobie, co chcesz, ale wychowali go na dzikusa i dzikusem pozostał. - Ojciec rzucił marynarkę na oparcie kanapy w rodzinnym salonie i podszedł do barku, po czym wyciągnął butelkę szkockiej. - A poza tym on jest dla ciebie za stary. 56 - Mam siedemnaście lat, nie jestem dzieckiem - spierała się, zrzucając buty dojazdy konnej. Skrzywiła się, kiedy ściągała z włosów gumkę. Zobaczyła swoje odbicie w ukośnie ściętym lustrze nad szafką z alkoholem. Piegi, zmierzwione włosy, zarumienione policzki i zero makijażu. Nic dziwnego, że ojciec traktował ją jak dziecko - ona wyglądała jak dziecko.

rozmowy, dzwonił dzwonek windy. W pokoju 505 panowała napieta atmosfera. Marle dra¿niła postawa policjanta. 82 Detektyw Paterno zachowywał sie tak, jakby celowo spowodowała wypadek, w którym sama omal nie zgineła. - Wie pan, to zaczyna przypominac inkwizycje - Sprawdź - Cholera - zaklał cicho i wyciagnał dyskietke z komputera. Mineła ju¿ północ, ale Nick przypomniał sobie, ¿e kilka przecznic dalej widział całodobowe centrum komputerowe. Chciał miec raport i zdjecia na papierze. Zdjał z wieszaka kurtke, wsadził dyskietke do kieszeni i zbiegł po schodach. Na zewnatrz panował przenikliwy chłód, a od zatoki wiał silny wiatr. Podniósł kołnierz kurtki i ruszył przed siebie. Wło¿ył rece głeboko do kieszeni i myslał o Marli, o tym, ¿e omal nie zgineła na tamtej kretej, górskiej drodze. I o tym, ¿e Pam Delacroix straciła tam ¿ycie. Ominał kału¿e, w niedozwolonym miejscu przebiegł przez jezdnie i wszedł do centrum. Za lada stał pryszczaty