Z prawej strony drzwi do stróżówki, po lewej

popracowaliśmy jako Wasiliskowie do spółki z panem Lampem – wszystkich ciekawskich i rozmodlonych z brzegu wystraszyliśmy. Ech, gdybym jeszcze z miesiąc miał, tobym nie pięć, lecz pięćdziesiąt albo i sto funtów spiłował! Wtedy mógłbym nie tylko laboratorium, ale i cały ośrodek badawczy rozwinąć. Warunki pracy naturalnego dzielnika są znane i potwierdzone doświadczeniami Lampego – powiedział półgłosem już nie do niej, lecz sam do siebie. – Teraz można spróbować stworzyć dzielnik sztuczny. Pieniędzy na początek wystarczy, a dalej to już grube ryby do sakiewek sięgną... – Co to takiego „dzielnik”? – nieufnie spytała Lisicyna. Lentoczkin wzdrygnął się i obdarzył ją jeszcze jednym przywiędłym uśmiechem. – Tego, siostrzyczko, i tak nie zrozumiesz. Lepiej oddaj sprawiedliwość elegancji rozwiązania. Jak pięknie wszystko zostało urządzone, co? Siedzi w szklanym pałacu nieszkodliwy idiota, goły jak anioł z nieba, zagadkami mówi, głupie karasie na miejsce odłowu do cichej chatynki zwabia. A tam cyk na haczyk, młoteczkiem po głowie i do wiaderka! Ja wiem, że pani, mademoiselle Pelagio, nigdy mnie znieść nie mogła, ale proszę się zgodzić: cudownie to obmyślone. – Tak, pomysłowo – nie spierała się Polina Andriejewna. – Tylko bardzo bezlitośnie. 12 Tradycyjna rosyjska miara wagi, około 4,26 g (przyp. tłum.). Właśnie za okrucieństwo za panem nie przepadałam. Nie podobało mi się, jak wstrętnie pan odpłacił za swoją krzywdę prorektorowi. Alosza przeszedł się po pieczarze, rozcierając zmęczone piłowaniem palce. http://www.dobra-medycyna.org.pl/media/ oceanu. Ale nikt nie narzekał. Wciąż nadjeżdżały samochody. Ogorzali farmerzy w niedzielnych garniturach, prowadząc żony pod rękę, z pochylonymi głowami brnęli pod wiatr. Drużyna koszykarska szkoły średniej w Bakersville, w szeregach której święcił triumfy brat Alice Bensen, wraz ze swym trenerem, wujkiem Sally Walker, ustawiła się jako gwardia honorowa. Koledzy George’a Walkera z bractwa Elks czekali w grupie na zakończenie uroczystości, by zająć się przetransportowaniem stosów kwiatów do domów okrytych żałobą. Panie z kościoła episkopalnego rozdawały programy. Ciągle napływały kartki z kondolencjami i domowe wypieki na stypę. Rainie obserwowała wszystko z oddali. Ale nawet z miejsca, gdzie stała, widok dwóch świeżo wykopanych na zielonym stoku grobów, tonących w czerwonych i białych kwiatach, nie dawał jej spokoju. Zauważyła, że Quincy też trzyma się na dystans. Dziwiła się, że w sytuacji, kiedy jego własna córka umierała, w ogóle przyszedł na pogrzeb. Następna godzina

wciąż na rozciętej wardze smak krwi, pragnęła, żeby to się wreszcie skończyło. Żałowała, że nie jest na tyle silna, by położyć kres męce. Fantazjowała. Że się zbuntuje i matka przestraszy się jej. Że chociaż raz się odpłaci, może uderzy matkę mocno w twarz, a wtedy ona pokaja się i zaleje łzami. Nie wiedziałam, że to tak boli. Przysięgam, nawet nie przyszło mi do głowy. Teraz już wiem i nigdy więcej tego nie zrobię. Sprawdź baby są całkiem niepotrzebne. – Właśnie tym. Sternikiem. Na Grumancie8 wieloryby biłem. – Ach, jakie to ciekawe! – zawołała Polina Andriejewna, wcale się nie przejmując mało 8 Przyjęta wśród ludności rosyjskiej Dalekiej Północy nazwa Spitsbergenu (przyp. tłum.). przyjaznym tonem kapitana. – Dlatego pewnie ojca Jonaszem nazwano, z powodu wielorybów, prawda? Zdobywając się na prawdziwy wysiłek chrześcijańskiego miłosierdzia, kapitan rozciągnął wargi w dwie strony, co najpewniej miało oznaczać uprzejmy uśmiech. – Nie z powodu wielorybów, tylko jednego wieloryba. Wąsaty łódkę ogonem rozwalił. Wszyscy potonęli, tylko ja wypłynąłem. On mnie w samą paszczę wessał, wąsiskami podrapał, ale widać nie smakowałem mu jakoś – wypluł. Potem szkuner mnie zabrał. Ja w paszczy pewnie nie więcej jak pół minuty spędziłem, ale zdążyłem dać słowo: jak się uratuję – na mnicha pójdę.