A teraz oto zgodziła się u niego zamieszkać.

Dobrze mu tak! Nie pozwoli się wykorzystywać! Scott musi się nauczyć, że ona też jest człowiekiem, a nie rzeczą, którą można się zabawić z braku lepszych zajęć, a potem rzucie na bok! - Właściwie dzisiejszego wieczora. Willow... Pozwól, że ci wytłumaczę... - A dlaczego postanowiłeś mi się oświadczyć? - Była nieubłagana. - Czyżbyś dzisiaj odkrył, że mnie kochasz? - spytała z udawaną słodyczą. - Tak, cholera! Kocham cię! Jestem w tobie zakochany do szaleństwa! - A czy dokonałeś tego odkrycia, zanim oświadczyłeś się Camryn? - Spojrzała na niego szyderczo. - Czy może później? Wpatrywał się w nią szeroko otwartymi oczyma. Wygląda jak ryba wyjęta z wody, stwierdziła Willow. Ryba wyrzucona R S na piasek tropikalnej plaży, dusząca się w upalnym słońcu bez odrobiny cienia. Nie odczuwała ani krzty litości. - Przed czy po? - powtórzyła bezlitośnie. http://www.deskaelewacyjna.net.pl - Wiedz zatem - rzekł - Ŝe wczoraj wieczorem Alli pytała mnie o te płotki na temat Nity - Ŝe moŜe być winna śmierci Jonathana. Poszła nawet ze mną na ranczo Windroftów, Ŝeby porozmawiać z Nitą. Zdaniem Alli dotarły do Nity te plotki i twierdzi, Ŝe Nita jest niewinna. Alli zna ją lepiej niŜ ja i ma do niej zaufanie. UwaŜa, Ŝe Nita nigdy by tego nie zrobiła. Gavin tym razem skinął głową. - Do nas więc naleŜy - mówił - schwytać właściwą osobę i udowodnić, Ŝe Nita Windcroft jest niewinna. A oto wykaz klientów Nity - powiedział puszczając w obieg listę. - Jak panowie widzicie, ma ich dość sporo. Proszę, abyście zapoznali się z tym i na następnym spotkaniu zastanowimy się, kogo moŜemy dopisać do listy podejrzanych. - Słuchaj, Jake, na tej liście jest twoja przeciwniczka. MoŜesz sobie wyobrazić, Ŝe Gretchen Halifax ma konia, którego trzyma na farmie Windcroftów? -

R S ROZDZIAŁ ÓSMY Scott przełknął spory łyk whisky. Alkohol rozpalił jego wnętrze. Panna Tyler stała w drzwiach, przebrana w czarne spodnie i starannie wyprasowaną białą koszulę zapiętą na ostatni guzik. Sprawdź R S - Ha! - zawołała triumfalnie Amy. - Nie wolno nam pływać! Wcale! - Nie wolno! - zawtórował jej Mikey. - Kiedy my wcale nie idziemy do miejskiej pływalni. - Willow włożyła torebki z kanapkami do swojego plecaka. - W takim razie, gdzie idziemy? - Lizzie nie kryła ciekawości. - To niespodzianka. - Uśmiechnęła się do dzieci. - Ale jestem pewna, że będzie się wam tam podobać. Scott wrócił do domu około drugiej. Od razu zauważył zaadresowaną do niego kartkę opartą o kosz z owocami na kuchennym blacie. Doktorze Galbraith, przeczytał, zabrałam dzieci nad jezioro,