zbierała fundusze na Poszukiwaczy Okazywało się, że uroczystości te

ogniwem łańcucha. Wie, które akty urodzenia zostały sfałszowane. - Papiery adopcyjne są z zasady utajniane. W tym przypadku jest tak na sto procent. To ślepa uliczka. - Nie - pokręciła głową Milla. - Nie pogodzę się z tym. Wciąż nie odnalazłam syna, a nie zamierzam teraz rezygnować. Dotarcie do ludzi, którzy go porwali, to tylko pierwszy etap. Najmniejszy. Diaz milczał, łagodnie głaszcząc ją po plecach. Milla czuła jego ciepło, zapach - i czuła się pokrzepiona. Cieszyła się tą krótką chwilą spokoju wśród szalejącej burzy. Wiedziała, że już jutro czeka ją powrót do ciężkiej i smutnej pracy Skuliła się, przytulając do Diaza, czując, jak powoli ogarnia ją sen. Tym razem mężczyzna pozwolił jej zasnąć spokojnie. Obudziła się w pustym łóżku. Usiadła i rozejrzała się wokół, zdziwiona i zaskoczona. Diaza nie było. Nie robił kawy na dole, nie brał prysznica w łazience. Milla czuła, że jest w domu sama. Wstała i poszukała wzrokiem jakiejś zostawionej karteczki. Oczywiście nic nie znalazła. Diaz był bardzo... lakoniczny, jeżeli można tak powiedzieć. Jeżeli sam chciał coś przekazać, szło mu to całkiem nieźle. Problem polegał na tym, że najczęściej wcale nie odczuwał takiej potrzeby. Milla spróbowała zadzwonić na jego http://www.dentysta-sadysta.net.pl - Nie, nie - jęknęła Lola. - Proszę, senor Zrobię wszystko, co chcesz! Przechylił na bok głowę, jakby rozważając propozycję. - Jeszcze nie wiem, czego chcę. Zastanowię się nad tym i dam ci znać. - Tak, cokolwiek - potwierdziła kobieta łamiącym się głosem. - Przysięgam. - Zapamiętaj to dobrze. I zapamiętaj, że nie znoszę, gdy ktoś krzywdzi moich przyjaciół. - Dobrze, senor, dobrze! Zapamiętam! Diaz praktycznie wypchnął Millę na ulicę, pobiegli przed siebie. Złapała znów za pasek mężczyzny, ściskając go z całej siły Drugą an43

obejmujących jego biodra nogach. Lędźwie Milli zaczęły pracować w harmonii z ruchami Diaza, odpowiadając na każde jego pchnięcie. Ręce kobiety oplotły kark kochanka. Nie chciała, żeby to się skończyło. Wiedziała, że nie mogą tak trwać wiecznie, ale... Kiedy czuła go w sobie, reszta świata przestawała istnieć. Oprócz przyjemności Diaz dawał jej komfort Sprawdź - Proszę zaczekać... Pani szukała... Może chce pani wziąć kilka jego zdjęć? Dla siebie? an43 412 -27- Wreszcie Milli udało się pożegnać z Winbornami, uścisnąć im ręce i dotrzeć do jeepa, ściskając kurczowo w dłoni jedną z fotografii. Pozostałe spoczywały w teczce, którą niósł Diaz. Milla siedziała bez ruchu jak zaklęta, zostawiając za sobą syna i całe jego życie. Patrzyła prosto przed siebie, jej twarz nie wyrażała żadnych emocji. Zrobiła to. Jakoś udało jej się wytrzymać do końca. Oddała własnego syna, czuła się tak, jakby miała w sercu wielką ziejącą dziurę, przez którą