mnóstwo drobiazgów, które mają znaczenie tylko dla tych, co kochają. Starsza córka, Kasieńka, wdała się, chwała Bogu, w matkę. Tak samo zdecydowana, stanowcza, wiedząca, czego chce i jak to osiągnąć. Druga córka, Ludmiłka, wdała się raczej w ojca – lubi popłakać, pożalić się, wrażliwa na przyrodę. Trudno jej w życiu będzie. Dałby Bóg, żeby narzeczony trafił jej się czuły, ludzki. A trzecia córka, Nasteczka, zapowiada się na prawdziwy talent muzyczny. Jak leciutko suną po klawiszach jej różowe paluszki! Podrośnie i trzeba będzie koniecznie zawieźć ją do Petersburga, pokazać Józefowi Solomonowiczowi. Myślowa inwentaryzacja wszystkich licznych członków rodziny była dla Berdyczowskiego ulubionym sposobem spędzania czasu, ale tym razem do czwartej córki, Lizeczki, dojść nie zdążył. Zza zakrętu wyjechała mu naprzeciw amazonka na wronym koniu i było to zjawisko tak nieoczekiwane, tak niezharmonizowane z leniwą rozmową dzwonów klasztornych i całym mętnym kananejskim pejzażem, że Matwiej Bencjonowicz osłupiał. Cienkonogi ogier kłusował po drodze troszeczkę bokiem, jak to zdarza się czasami u szczególnie rasowych i płochliwych koni angielskich, tak że siedzącą po damsku amazonkę widział podprokurator całą – od czapeczki z woalką po czubki lakierowanych bucików. Zrównawszy się z pieszym, dama obrzuciła go wzrokiem od stóp do głów i pod ostrym jak strzała spojrzeniem czarnych oczu rozważny urzędnik cały zadrżał. To była ona, żadnych wątpliwości! Nieznajoma, która samym swym pojawieniem się jakby uniosła z wyspy obrus mgły. Kapelusz z piórami zastąpił szkarłatny atłasowy http://www.dentysta-krakow.info.pl Charlie. Z prawnego punktu widzenia twoje kłopoty dopiero się zaczynają. – Cholerna cipo! Jak śmiesz! Nie jesteś lepsza ode mnie! Nie jesteś lepsza od nikogo! – Ależ jestem, Charlie, Na tym świecie dla młodych gniewnych są dwie drogi i tylko jedna z nich pozwala nosić policyjną odznakę. Charlie znowu wrzasnął, kiedy Rainie siłą wepchnęła go do wozu. 20 Czwartek, 17 maja, 21.05 Czynności związane z aresztowaniem Charliego Kenyona zajęły Rainie cztery godziny. Musiała zarejestrować heroinę w katalogu dowodów, a potem zabezpieczyć ją w policyjnym sejfie. Właśnie skończyła ze zdejmowaniem odcisków palców, gdy pojawił się adwokat, przysłany przez ojca Charliego, i próbował wmówić jej, że posłużyła się niedozwolonym podstępem. Rainie zgłosiła agenta FBI jako świadka incydentu. Zachowanie Fitz Simonsa stawało się coraz bardziej aroganckie. Zdaniem adwokata policjantka Conner nie miała prawa
dużo czasu? Nie uczniowie. Nie nauczyciele. Pozostawała tylko jedna możliwość. Zamek puścił. Cunningham wydał okrzyk triumfu i zanim Rainie zdążyła go powstrzymać, zniknął w ciemnym pomieszczeniu. A po chwili przeraźliwy krzyk zmroził jej krew w żyłach. – O Jezu! Tu jest jakiś dzieciak! Walt i Emery zareagowali błyskawicznie, ale Rainie zagrodziła im drogę. Sprawdź Fils”, gdzie wydała subiektowi zadziwiająco dokładne i szczegółowe polecenia, przyjęte z pełnym szacunku ukłonem i natychmiast wykonane. Po upływie następnej półtorej godziny, odesławszy do hotelu całą bryczkę zawiniątek, pudeł i kartonów, przywłaszczycielka biskupiej kabzy, ubrana w ów zagadkowy „tripowy peplos” (prostą, bez gorsetu suknię z utrechckiego aksamitu), dopuściła się postępku dla mniszki już po prostu niewyobrażalnego: udała się do salonu fryzjerskiego i kazała zakręcić swoje krótkie włosy wedle najnowszej paryskiej mody – we fryzurę le petit cherubin, bardzo pasującą do owalnego, troszeczkę piegowatego oblicza. Wystrojona i wypiękniała mieszkanka Zawołżska, jak to z kobietami bywa, przeobraziła się nie tylko zewnętrznie, ale i wewnętrznie. Krok nabrał lekkości, stał się jakby posuwisty, ramiona wyprostowały, szyja trzymała głowę zwróconą nie w dół, lecz w górę. Przechodzący mężczyźni oglądali się, a dwóch oficerów nawet przystanęło, przy czym jeden gwizdnął z cicha, a drugi powiedział do niego z wyrzutem: „Fe, Michel, co za maniery”.