jak na mężczyznę ma nadzwyczaj delikatną skórę.

Julianna wciągnęła głęboko powietrze, starając się stłumić wyrzuty sumienia. Przecież wszyscy będą mieli to, czego potrzebują. Kate dostanie dziecko, które pomoże jej zapomnieć o Richardzie. Przed domem pojawił się samochód. Skręcił na podjazd, omiatając światłami fasadę domu, tak że mogła przyjrzeć się uważniej stojącej na galerii kobiecie. Richard! Julianna wstała. Przycisnęła dłoń do piersi, starając się uspokoić wzburzone serce. Była jednocześnie tak blisko i tak daleko od niego. Chciała pójść i rzucić mu się w ramiona. Chciała usłyszeć jego serdeczny głos. Ciekawe, co by zrobił, gdyby teraz ją zobaczył? Czy uznałby ją, tak jak ona jego, za swą jedyną miłość? Za swoją wybrankę? Opadła bezwolnie na ławkę, domyśliwszy się jego reakcji. Richard był człowiekiem trzeźwo myślącym i bardzo oddanym swojej żonie, dlatego na pewno odtrąciłby Juliannę. Musi więc znaleźć sposób, żeby tego nie zrobił. Matka nauczyła ją, że żaden mężczyzna nie jest tak naprawdę żonaty, bo ma jakieś niezaspokojone potrzeby. Wystarczy mu je tylko uświadomić, a porzuci rodzinę, Boga i kraj, byle tylko móc się spełnić. http://www.cm-uj.pl Patrzył przez chwilę zafascynowany. Jej ruchy były płynne i naturalne. Ta kobieta czuła się w kuchni jak u siebie. Tak właśnie powinno być. Mężczyzna wraca do JEDNA DLA PIĘCIU 67 domu po dniu ciężkiej pracy i zastaje żonę w kuchni, przygotowującą mu obiad. Z Laurel nigdy tak nie było. Kiedy wracał do domu po dniu ciężkiej pracy, z dziećmi zazwyczaj siedziała opiekunka, na stole stygła przyniesiona z restauracji pizza i leżała kartka od Laurel, że wróci późno. Nie o takim życiu marzył. Z salonu dobiegły odgłosy kłótni. Jack już chciał

przepraszam, że tak krzyczałem. - Chwycił ją za rękę. Malinda wiedziała, że Jack wierzy w przekonywającą siłę swego dotyku i doświadczyła tego już kilka razy, ale znowu poczuła się dziwnie. Ciepło i delikatność jego uścisku pozbawiły ją tchu, a poczucie winy w jego spojrzeniu głęboko wzruszyło... Opuściła głowę Sprawdź - Przepraszam, że mimo woli wzięłam udział w tym buncie. - Właśnie o tym chcę porozmawiać. Jego głos brzmiał teraz tuż za nią. Poczuła na ramieniu rękę, potwierdzającą tę bliskość. Odwróciła się. - Dzieci tęsknią za tobą, Malindo. I chcą, żebyś wróciła do domu. Do domu? Malinda z całych sił starała się nie ulec pokusie. Niełatwo było być opiekunką chłopców. A w dodatku Malinda chciała więcej. Zanim zdążyła coś powiedzieć, Jack położył palec na jej wargach. - Wysłuchaj mnie, proszę. - Objął ją w pasie