prasie. Ani nikomu.

– Tak. Jestem w Los Angeles i pomyślałem sobie, że moglibyśmy się spotkać. – Nie pojmuję dlaczego. – Mam kilka pytań na temat śmierci Jennifer. – Na miłość boską, masz czelność. – Odetchnęła głośno. – Wiedziałam, że popełniałam błąd, oddzwaniając. Czego chcesz? – Powiem ci, gdy się spotkamy. – Nie próbuj mnie kokietować, dobrze? To nie w twoim stylu. Nie marnujmy czasu. Zawsze cię uważałam za bezpośredniego gościa. Sukinsyna, ale bezpośredniego sukinsyna. – Możemy się spotkać jutro? – Jestem zajęta przez cały dzień. Praca. – Wieczorem? Zawahała się. – Ciekawe, skąd wiem, że tego pożałuję? – Milczała przez chwilę, jakby rozważała różne możliwości, po czym stwierdziła: – No dobrze! Jak chcesz! Spotkajmy się u mnie o, powiedzmy, wpół do piątej? Mam umówioną kolację, ale znajdę dla ciebie kilka minut. Ze względu na Jennifer. Co za gest. – Mieszkam teraz w Torrance. – Mam adres – mruknął. – No pewnie – żachnęła się z goryczą. – Do zobaczenia powiedział, ale Lorraine już się rozłączyła. http://www.citroen-wdroge.net.pl/media/ – Albo o nich słyszał. Nigdy go nie złapano. – Bledsoe spoważniał. – Ich rodzice wydzwaniali do nas co tydzień przez prawie sześć lat. Słyszałem, że się rozwiedli. – I do tej pory nie było żadnej podobnej sprawy? – Riva spojrzała na schowek. – Czyżby naśladowca? Bledsoe pokręcił głową. – Niektórych szczegółów nigdy nie zdradziliśmy prasie ani opinii publicznej: czerwona wstążka, różowy marker. To, że ich ubrania zostały schludnie złożone, jakby zrobiła to matka czy pokojówka. – Wyjrzał zza ramienia Hayesa. – A skoro mowa o prasie... Hayes odwrócił się i zobaczył Joannę Quince, agresywną reporterkę, którą widział już wcześniej. Rozmawiała z umundurowanym strażnikiem przy blokadzie. Skrzywił się i odwrócił, ale Quince zobaczyła ich i rozpoznała Bledsoe. – Detektywie! – zawołała. – Odpowie pan na kilka pytań? Czy to prawda, że doszło do podwójnego morderstwa? Że w schowku znaleziono zwłoki dwóch dziewcząt?

Odkąd cudem wywinęła się śmierci, twierdziła, że wie, kiedy ktoś ma umrzeć, że widzi, jak z ofiary wycieka kolor, aż staje się czarnobiała. To na pewno przerażające. Bentz nie chciał dokładać jej własnych kłopotów. – Nie powinnaś przypadkiem zająć się swoim ślubem? – zapytał. – Nie zmieniaj tematu, tato. Nie ze mną te sztuczki. – Więc dlaczego dzwonisz? Chyba nie po to, żeby mi życzyć przyjemnego pobytu. Sprawdź Odwróciła się plecami do Bledsoe i uklękła przy zwłokach. Hayes pochylił się nad drugą bliźniaczką. – Zadrapania na szyi – mówiła Martinez cicho, jakby do siebie. – I cyfry, i litery na obu korpusach, poniżej piersi. Przekaz, wypisany jaskraworóżowym flamastrem, nie pozostawiał wątpliwości. Na ciałach obu dziewczyn wypisano godzinę ich urodzin – dwadzieścia jeden lat temu – i godzinę śmierci – dokładnie dwadzieścia jeden lat później. Co do minuty. Jakby przestępca rozkoszował się tym, że pozbawia je życia w chwili, gdy stawały się dorosłe. – Cholera jasna. – Hayesowi zrobiło się zimno mimo upału panującemu w ciasnym, dusznym pomieszczeniu. Urodziły się z różnicą czternastu minut, więc tak samo umarły. Nie miał wątpliwości, że Elaine – młodsza, urodzona minutę po pierwszej – była świadkiem cierpień Lucilłe, uduszonej czterdzieści siedem minut po dwunastej. Zapewne tą samą wstążką, która teraz