– Chromolę to. Z prawnego punktu widzenia jestem czysty jak łza. A teraz oddawaj kurtkę. Fajnie mi się tu z wami gawędzi, ale mam jeszcze parę spraw do załatwienia. – Jasne – powiedziała Rainie. Uśmiechnęła się do niego, podniosła scyzoryk i wbiła w kołnierz. Charlie wrzasnął. Quincy z zaskoczenia zrobił krok do przodu. Rainie wpatrywała się w odcięty kawałek skóry. Chwilę później wycisnęła z kołnierza długą plastikową torebkę białego proszku. – Heroina. Jakieś trzy uncje, a więc trochę za dużo, jak na własny użytek. Gratulacje, Charlie. Z prawnego punktu widzenia twoje kłopoty dopiero się zaczynają. – Cholerna cipo! Jak śmiesz! Nie jesteś lepsza ode mnie! Nie jesteś lepsza od nikogo! – Ależ jestem, Charlie, Na tym świecie dla młodych gniewnych są dwie drogi i tylko jedna z nich pozwala nosić policyjną odznakę. Charlie znowu wrzasnął, kiedy Rainie siłą wepchnęła go do wozu. 20 Czwartek, 17 maja, 21.05 Czynności związane z aresztowaniem Charliego Kenyona zajęły Rainie cztery godziny. Musiała zarejestrować heroinę w katalogu dowodów, a potem zabezpieczyć ją w policyjnym sejfie. Właśnie skończyła ze zdejmowaniem odcisków palców, gdy pojawił się adwokat, przysłany przez ojca Charliego, i próbował wmówić jej, że posłużyła się niedozwolonym podstępem. Rainie zgłosiła agenta FBI jako świadka incydentu. Zachowanie Fitz Simonsa http://www.ciosmy.pl do sławetnej kategorii „chłopaków jak malowanie”, do której mężczyźni, jak wiadomo, trafiają wcale nie z powodu klasycznej prawidłowości rysów (chociaż pan był całkiem niebrzydki, w złotowłoso-błękitnookim słowiańskim stylu), tylko ze względu na ogólne wrażenie spokojnej pewności siebie i ujmującej chwackości. Te dwie cechy, działające niezawodnie na prawie wszystkie kobiety, malowały się na twarzy i w postawie eleganckiego pana tak wyraźnie, że obecne w tłumie damy, panny, baby i dziewki od razu zwróciły na niego szczególną uwagę. Nie była też wyjątkiem pani Lisicyna, która powiedziała sobie w duchu: „Patrzcie no, jakie w Araracie trafiają się typy. Ten też na pielgrzymce?” Następnie jednak nowo przybyły zachował się w taki sposób, że stosunek do jego osoby ze szczególnej uwagi przekształcił się w oczarowanie (co zresztą, zauważmy, w przypadku „chłopaków jak malowanie” zdarza się nierzadko). Jednym spojrzeniem oceniwszy i zrozumiawszy stan rzeczy, przystojniak bez chwili
kończyć bezużyteczną rozmowę, i tak pół dnia stracił niemal na darmo. Żeby wyciągnąć z niepotrzebnego spotkania choćby jaki taki sens, Lagrange zapytał: – A czy może mi pan pokazać, z której strony znajduje się Mierzeja Postna, gdzie najczęściej pojawia się widmo? Blondyn wstał usłużnie i podszedł do poręczy. – Widzi pan skraj miasta? Za nim jest rozległe pole, dalej cmentarz kutrów rybackich, o, Sprawdź domu) na razie nie zauważył, wlepił zaś wzrok w leżącego bez przytomności brata Jonasza. – Mnicha pan spoił? Wciąż pan bluźni Bogu? Prawdę mówiąc, niewielkie to świętokradztwo, do prawdziwego Stawrogina na razie panu daleko. Doprawdy, Terpsychorow, rzuciłby pan tę rolę, ona panu zupełnie... W tym momencie Korowin spostrzegł wysuwającą się zza framugi drzwi kobietę w dezabilu i nie dokończył. Najpierw zamrugał oczami, potem się nachmurzył. – Aha – powiedział surowo. – To aż tak. Tego należało się spodziewać. No, oczywiście, przecież Stawrogin to bardzo szybki jegomość. Dzień dobry, łaskawa pani. Obawiam się, że będę musiał pani coś niecoś objaśnić... Te słowa doktor wypowiadał, już wchodząc na ganek, ale znów nie dokończył, bo poznał swojego przedwczorajszego gościa. – Polina Andriejewna? Pani? – osłupiał. – Doprawdy nie... Boże, co z panią? Co on pani zrobił?!