niż trzy dni. Może chcesz z nią porozmawiać?

Po godzinie stwierdził, że oszaleje od tego chodzenia. Sesja w parlamencie miała trwać całe popołudnie, ale było bardzo prawdopodobne, że ciekawość wcześniej wygoni Kingsfelda do domu... W tym momencie otworzyły się frontowe drzwi, ale chwilę później Sinclair usłyszał kobiecy głos. Gdy wyszedł do holu, ku swojemu zaskoczeniu ujrzał najbliższą przyjaciółkę żony. - Milady? Co pani... - Aż się zachwiał od ciosu w szczękę. - Do diaska! Za co to było? - Jak mógł pan pozwolić jej wyjechać? - krzyknęła lady Kilcairn, zaciskając pięść, jakby chciała uderzyć go jeszcze raz. - To nie pani sprawa - odparł sztywno. - Możemy porozmawiać na osobności? Sinclair wziął ją pod ramię i sprowadził po schodach na żwirowy podjazd. - Przepraszam, jeśli panią obraziłem - powiedział, idąc ku czekającej karocy. - Nie zamierzam jednak dyskutować z panią na temat mojej żony. http://www.chatkapuchatka.edu.pl/media/ żyć. – Ja nigdy nie czułam gniewu – powiedziała Lucy. – Owszem, czułaś. Milczała. – Colin zostawił cię z dwójką dzieci i życiem, które ci się nie podobało. Potem twoi rodzice wyprowadzili się do Kostaryki właśnie wtedy, gdy najbardziej ich potrzebowałaś. A z Jacka Swifta nie miałaś żadnego pożytku. Zagrzebał się we własnej rozpaczy, w swojej pracy, ideach i koncepcjach na to, jak powinnaś wychowywać jego wnuki. – Sebastian przerwał, ale gdy Lucy nie zaprzeczyła, nie zaczęła prostować jego słów ani nie odesłała go do diabła, mówił dalej: – Gdybym przyjechał na pogrzeb albo spotkał się z tobą później,

co miałoby jakąkolwiek przyszłość. Przewrócił się na bok, próbując znaleźć wygodniejszą pozycję i usnąć. Daremnie. Znowu położył się na plecach, wbił oczy w ciemność. I odpychane obrazy powróciły z jeszcze większą siłą. Sprawdź - Zapewniał, że jest pani bardzo bystra, Victoria oblała się rumieńcem. - Dlaczego zadaliście sobie trud sporządzenia tego planu? - Tak jest łatwiej niż na papierze. Gdy dostajemy nową informację, po prostu przesuwamy obiekt obserwacji. - Mogę zadać panu pytanie, panie Harding? - Czy nie po to pani tu przyszła? - odparował, nie ruszając się ze swojego posterunku przy ścianie. - Między innymi. Gdzie umieściliście lorda Marleya? - Nigdzie. - Jak to? - O ósmej tamtego wieczoru był u White'a. Nie