- W grze jest jak na wojnie. Raz się wygrywa, raz przegrywa. W polityce również.

- Ależ... wpisowe wynosi dziesięć tysięcy funtów! - Alec musiał dokonać niesłychanego wysiłku, żeby ukryć zaskoczenie. - Istotnie - odparł sucho Kurkow, zauważając jego zdumienie. - Stawka, jak mi mówiono, uległa podwojeniu i dlatego damy pozwalają graczom stawiać w zakład także posiadłości, powozy, klejnoty i tym podobne rzeczy, jeśli całkowita ich wartość równa się dziesięciu tysiącom funtów. Nic dziwnego, że powierzyły lady Parthenii sporządzenie listy graczy. Tak pięknej istocie niełatwo odmówić. No, ale... cel jest godny pochwały. - Wiem, wdowy i sieroty po marynarzach... Kurkow uśmiechnął się cynicznie. - Miałem na myśli lady Parthenię. Alec zdobył się na uśmiech, lecz był całkowicie oszołomiony. Katastrofa! Suma wynosiła dwa razy tyle, ile zdołał zebrać. A do wpisania się na listę pozostało tylko dwanaście godzin. Nie wiedział nawet, czy zostało na niej jakieś wolne miejsce. - Mam nadzieję, że wasza wysokość będzie się dobrze bawić. Kurkow skłonił się uprzejmie. Alec już miał odejść, gdy usłyszał aż nazbyt dobrze mu znany głos. - Alec, mój drogi! - Eva Campion zastąpiła mu drogę. Baronessa rzuciła mu mściwe spojrzenie, uśmiechając się jednocześnie do Kurkowa. - Musisz mnie przedstawić twojemu przyjacielowi! Alec zesztywniał, a gdy Kurkow spojrzał na Evę z jawnym zainteresowaniem, poczuł wręcz obrzydzenie. Zważywszy na jej słabość do brutali, nie należało się dziwić, że zafascynował ją potężny Rosjanin. Zwłaszcza że był kimś nowym, a ona znała już większość mężczyzn z towarzystwa. Żądanie Evy było też http://www.centrum-stylu.pl/media/ Teraz, kiedy wiedział o politycznych sympatiach Kurkowa, był jeszcze bardziej ciekaw, czego dowie się u Brooke'a. Klub White'a był bastionem torysów, a Brooke'a - gdzie zresztą najwięcej przegrał - wigów. Alec był jedną z nielicznych osób w Londynie przyjmowaną w obydwu, bo nie zajmował się polityką, zachowywał się uprzejmie, a w dodatku miał wpływowych braci w obu obozach - Robert przystąpił do wigów kilka lat temu, bliźniacy natomiast pozostali wierni torysom. Zdumiał się na widok pustawych sal i przyciszonego tonu nielicznych bywalców. Szybko jednak rozbawił go widok trzech kompanów, najwyraźniej pokutujących za wydarzenia zeszłej nocy. Fort, Drax i Rush siedzieli nieruchomo pośrodku klubu z zimnymi okładami na oczach, przy wodzie sodowej i sucharkach imbirowych. Czwarte, wolne krzesło czekało na niego. Nie mógł się oprzeć chęci spłatania im złośliwego żartu. Podszedł cicho do okna i

Widział pot, spływający po twarzy swojego partnera. Drax cały poczerwieniał i był rozczochrany niczym niedbały smarkacz. Alec, patrząc na niego, przypomniał sobie pobyt w Eton, kiedy stanowili nierozłączną czwórkę przyjaciół. Siódemką kier wziął jedenastą lewę. Szóstka przyniosła mu dwunastą. Serce Aleca biło jak oszalałe. Przy ostatnim wyjściu, od którego wszystko zależało, Drax zagrał damą pikową. Sprawdź - Mam nadzieję, że szybko mu przejdzie - wystękał Rush. - Przyjdziemy pogadać sobie z tobą - obiecał Fort. - Dziękuję, Danny. - Alec skinął mu głową. Kiedy się od nich nareszcie uwolnił i wyszedł z klubu, na ulicy dostrzegł Kozaków. Dreszcz przebiegł mu po plecach na ich widok. Pocieszał się, że jedynie ci dwaj, którzy już nie żyli, mogliby go rozpoznać. Inni nie mieli pojęcia, kto zabił ich towarzyszy. A przynajmniej nie wiedzieli o tym do tej pory. Stanowczo muszą wyjechać z Becky do Brighton! Nie mógł jednak siadać przy tamtejszych stołach do gry z pustymi kieszeniami. Z tą myślą wstąpił do słynnego domu aukcyjnego Sotheby's. Udało mu się sprzedać - choć nie bez żalu - kilka ulubionych przedmiotów. Apartament stanie się bez nich niemal goły, lecz - dziwna rzecz - nie obeszło go to specjalnie. Stawka była zbyt wysoka, żeby zważać na podobne drobiazgi. Spakował rzeczy w swoim mieszkaniu, w tym parę pistoletów, i położył się na wielkim łożu - tego mebla nie sprzedał. Podniósł z podłogi błękitny szlafrok i przez pewien