się stało?

Santini potrząsnął głową, podniósł się i skoczył ku wampirowi, lecz ten znowu wiedział o jego obecności i ponownie wystarczył mu tylko jeden cios, by powalić przeciwnika. Ohydny odgłos chłeptania trwał dalej, David, chciał krzyczeć o pomoc, ale nie mógł, wszystko zasnuła czerwona mgła. - Nie! - Jessica odwróciła się gwałtownie, trzymając w ręku zaostrzony kołek. Nie widziała wroga, lecz głos z całą pewnością nie należał do Władcy. Ktoś z całej siły uderzył ją w rękę, kołek przeleciał przez cały pokój i uderzył o ścianę przy drzwiach, lecz Jessica umiała walczyć, odczekała więc ułamek sekundy, wyskoczyła w powietrze i potężnym kopnięciem posłała tamtego o dobrych kilka metrów do tyłu. Z dołu ponownie dobiegł krzyk. Podbiegła do drzwi, otworzyła je, chwyciła leżący na podłodze kołek i pomknęła korytarzem, a potem pokonała schody jednym ślizgiem w powietrzu. Wylądowała miękko na ugiętych nogach, gotowa do wymierzenia ciosu. Tuż przed nią straszliwie chuda kobieta w obcisłej czarnej sukience wczepiła palce we włosy młodego chłopaka i właśnie miała wbić kły w jego szyję. Na całym parterze drapieżniki atakowały owce, nie czekając na sygnał do ataku, lecz Jessica nie rozglądała się, http://www.bytoviahpu.pl/media/ pomoże ci w odnalezieniu Sheili? - Wszystko może pomóc, Dane, każda informacja. Poza tym... Urwała. Dane nie mówił jej wszystkiego, więc ona też mu wszystkiego nie powie. - Poza tym co? Pokręciła głową. - Wydaje mi się, że gdybym z nim dłużej porozmawiała, może usłyszałabym coś, co mogłoby pomóc. Sheila chyba spędzała z nim dużo czasu. Przez jakiś czas wpatrywał się w ziemię. Wreszcie uniósł wzrok. - Kelsey, gdybyś chciała rozmawiać z wszystkimi

Maggie, przyglądając się przyjaciółce. Jessica zakrztusiła się piwem. - Wiesz, nikt mnie nie poprosił o rękę. Bryan poczuł na sobie wzrok Maggie, a wtedy kąciki jego ust uniosły się leciutko. Spojrzał na Jessicę. - Jak myślisz? - spytał cicho. - Czy w dzisiejszych czasach wampir i Wojownik mogą być ze sobą szczęśliwi? Sprawdź RS 104 - Panowałam nad sytuacją - powtórzyła. Usłyszeli narastający odgłos syren, po chwili zapiszczały opony, z radiowozu wyskoczyli policjanci. - Jeden jest tutaj - wskazał Bryan. - Drugi leży przy tamtym samochodzie. Zaatakowali tę panią. - Czy coś się pani stało? Jest pani ranna? - spytał jeden z policjantów. - Nie, nic mi nie jest. - A pan? - Też wszystko w porządku. Policjanci nałożyli kajdanki obu chłopakom, wsadzili ich do radiowozu, poprosili Jessicę i Bryana o udanie się na posterunek celem złożenia zeznań. W tym momencie nadjechał nieoznakowany samochód,