świetnie damy sobie radę.

- Zabierz robotę ze sobą - zaproponował Matthew. - Możesz przecież haftować w przyjemnym pokoju hotelowym albo na werandzie. Karolina zastanowiła się przez chwilę. Pamiętała wspaniały widok, jaki wraz z Richardem podziwiali z okna pokoju. Nagle perspektywa śniadań przynoszonych przez służbę hotelową do łóżka, spacerów z Matthew, a może także bardziej intymnych chwil w jego towarzystwie wydała jej się po prostu nie do odparcia. - A dziewczynki? - Może twoja matka przeniesie się tutaj albo one do niej? - Nie znoszą tamtych łóżek. No i jest jeszcze Kahli. - Na pewno świetnie dadzą sobie tutaj radę przy pomocy Izabeli... Wiesz co, zadzwoń do Sylwii i zapytaj, czy mogłaby z nimi zostać? - Usiadł na łóżku i pogładził ją po włosach. - Przyda nam się trochę czasu dla siebie, nie sądzisz? - Czuł się w pewnym sensie jak zdrajca, próbując ją wyciągnąć z domu i ukrywając prawdę. - O niczym innym nie marzę, Matthew. Mam nadzieję, że dobrze o tym wiesz. - Wiem. - To idę zadzwonić do mamy. http://www.budujemy.biz.pl/media/ różni. - Przyznam szczerze, że właśnie te różnice wynikające z płci czynią naszą znajomość tak interesującą. - Daj spokój. Nie chodzi o różnice płci. Nie różnimy się tylko tak jak kobieta i mężczyzna - zaprotestowała, niezbyt zadowolona z kierunku, jaki Tanner chciał nadać rozmowie. - Nie? - Tanner pytająco uniósł brwi. - Jesteśmy inni, ale nie chodzi mi o ten aspekt. - Shey, coś ci powiem... - Cii... Już zaczynają. - Dobry wieczór, Erie! - Na scenę wyszła wokalistka i wesoło powitała zebranych. Tłum odpowiedział zgodnym pomrukiem i po chwili

49 Omiotła je wzrokiem i jej zachwycone spojrzenie zatrzymało się na kunsztownym olśniewającym różnorodnością barw dziele Sebastiana Ricci. Obraz zdawał się promieniować blaskiem, którego zaledwie ślad można było dostrzec w ogromnym obrazie Rubensa wiszącym na Sprawdź I pewnie tak by się stało, gdyby nagle nie zauważyła, że jeden róg wykładziny przy ścianie nie przylega tak mocno jak reszta. Gdyby Imogen dowiedziała się, co ona tu wyprawia... Nie wolno dopuszczać takiej myśli. Nawet gdyby to Mick ją nakrył, miałby wszelkie prawo wezwać policję, a cóż dopiero zawiadomić rodzinę... Zuzanna zadrżała. Była spocona, puls jej galopował... dlaczego? Czemu nierówna podłogowa deska miałaby cokolwiek znaczyć? Teraz jednak instynkt popychał ją, by to sprawdzić. Przed oczami miała twarz Karo. To przez Karo zachowywała się w ten sposób. Przyjaciółka chyba by się zapłakała, widząc pocięte nadgarstki swojej córki, którą obcy ludzie zawieźli do szpitala. To wszystko dla Karo, tłumaczyła sobie Zuzanna, unosząc wykładzinę. Po chwili sobie uświadomiła, że jeśli ma sięgnąć do tej