Czego dowiodą najbliższe godziny, gdy w końcu dojdzie do ekshumacji? A może Bentz nie mógł powiedzieć tego, co chciał, dumał Hayes za kierownicą szukając zjazdu z autostrady. Wezwał posiłki, choć nie bardzo wiedział, czy będą potrzebne. Zgłosiła się Martinez. – Słuchaj, być może będę potrzebował wsparcia, jeszcze nie wiem. – Streścił jej sytuację. Gwizdnęła cicho. – Jezu Chryste, zaczynam przyznawać rację Bledsoe. Bentz oszalał. – Pomyślałem sobie to samo. Przygotuj się na kolejną pogoń za duchami. – Nie znam lepszej rozrywki. O1ivia znalazła swoje miejsce w samolocie – siedziała między grubasem, który zajmował pół jej fotela, a matką z niespokojnym dzieckiem na ręku. Dziewczynka, urocze stworzonko o wielkich oczach i ciemnych włoskach, ciekawie przyglądała się O1ivii, gdy jej mama szukała czegoś w torbie podręcznej pod fotelem. Grubas gapił się w okno. O1ivia po raz ostatni usiłowała dodzwonić się do Bentza, zostawiła mu wiadomość, że jest w drodze do Los Angeles, i wyłączyła telefon. Nie odbiera? Co z tego? Nie będzie się teraz o to martwić. Zostawiła dla niego wiadomości – w motelu i u Jonasa Hayesa, jego przyjaciela z LAPD. Ba, skontaktowała się nawet z Montoyą i powiedziała, co planuje, na wszelki wypadek, gdyby Bentz odezwał się do niego, zanim ona wyląduje na Zachodnim Wybrzeżu. Kilka minut później samolot ruszył. Mała dziewczynka się rozpłakała. Grubas sięgnął po http://www.budownictwodzis.com.pl Ani śladu Fernanda. No chodź, ty draniu. Pokaż się. Odgłos kroków umilkł, studenci przestali przychodzić. Bentz zerknął na zegarek. Dziesięć po siódmej. Do sali od pięciu minut nikt nie wszedł. A zatem Fernando nie przyjdzie. Znowu. – Cholera. – Bentz dopił resztę coli, obserwując, jak ćma uderza o klosz, i już miał wyrzucić pustą butelkę, gdy zobaczył, jak ktoś biegnie wśród mgły. Mężczyzna, stwierdził. Minął salę gimnastyczną i na ukos przecinał wielki trawnik. Bentz znieruchomiał. Wytężył wzrok. Biegacz zwolnił, a Bentz rozpoznał Fernanda Valdeza. Mały dupek jednak się pokazał. Mam cię, pomyślał Bentz. Poczuł, że serce bije mu szybciej. Wreszcie. Coś zaczyna iść po jego myśli! Nie odrywając wzroku od chłopaka, Bentz ukrył się w załomie schodów. Co chwila wyglądał, by się upewnić, że dzieciak idzie w tę stronę. Musi poczekać, aż znajdzie się wystarczająco blisko, nie chciał go spłoszyć.
żadnej pomyłki. I to mimo rozszczekanych kundli. Ta suka nawet się nie zorientowała, co się dzieje. Bezcenny widok: jej twarz, gdy zaskoczenie przerodziło się w maskę przerażenia. Nasze spojrzenia spotkały się na ułamek sekundy, a potem znalazła się w wodzie. Wspaniale! Mruczę pod nosem, dodaję odrobinę wermutu, dosłownie kilka kropli, i nalewam sobie Sprawdź wydziale nie wierzył, że sadystyczny morderca dał sobie spokój z zabijaniem i przerzucił się na golfa albo wędkarstwo. – Cholera. Hayes nie zwracał uwagi na ograniczenia prędkości, włączył koguta i docisnął gaz do dechy. Zadzwonił do Trinidada, pochmurny i przygnębiony. Jakim cudem w ciągu czterdziestu ośmiu godzin od powrotu Bentza do Los Angeles powtarza się morderstwo, które zakończyło jego karierę w tym mieście? Zbieg okoliczności? Czy wyrachowana kalkulacja? Ostatnie dwadzieścia cztery godziny okazały się, z perspektywy Bentza, bezowocne. Coraz więcej ślepych zaułków. Pojechał znowu do Santa Monica, zaparkował, spacerował po bulwarze. Na molo wyobraził sobie Jennifer. Siebie. I Jamesa. Odwiedził zakątki, w których za jej życia bywali razem. Budę z hamburgerami niedaleko