upragniony powiew świeżego powietrza.

- Nie wiem i nic mnie to nie obchodzi. - A ja myślę, że wiesz. I że cię obchodzi. Bardziej niż jesteś skłonna przyznać. Naraz ją olśniło. Nie, nie miała daru czytania w cudzych myślach, poznała to po oczach Tannera. - Tanner - zaczęła ostrzegawczo, jednak jej głos zabrzmiał znacznie łagodniej, niż chciała. Z natury nie była osobą delikatną, jednak teraz, gdy Tanner stał tak blisko, a nawet przysuwał się jeszcze bliżej, działo się z nią coś dziwnego. Jej upór i opór topniały jak lody w popołudniowym słońcu. - Myślę... - urwała, bo nagle uświadomiła sobie, że w ogóle nie potrafi zebrać myśli. Widziała jedynie Tannera, przysuwającego się do niej bliżej i bliżej, powoli... Znieruchomiała na mgnienie. A potem Tanner ją pocałował. Mogła się odsunąć, cofnąć się, zrobić unik, by nie dotknął jej ust. Jednak nie zrobiła tego. Przez chwilę nic się nie liczyło, o niczym nie pamiętała. Myślała jedynie o tym, że są mężczyzną i kobietą i zostali http://www.beton-dekoracyjny.org.pl/media/ służący, którzy jechali tylko do Dover, i niewiarygodnie wielka ilość bagażu. W wagonie znajdowały się jeszcze dwie pokojówki. Tuż po wejściu Tempera zdała sobie sprawę, że będą one jej towarzyszkami nie tylko w podróży, ale i podczas całego pobytu w rezydencji księcia. Wiedziała, że zgodnie ze swoistą etykietą, protokołem, czy też hierarchią obowiązującą wśród służby, pokojówki wywyższały się ponad zwykłych służących, za równych sobie uważając tylko swoich przełożonych. Z dawnych lat, kiedy jej rodzice byli częstymi gośćmi wielkich salonów, Tempera pamiętała, że w pokoju dla służby najważniejsza w hierarchii pokojówka siadywała po prawej stronie kamerdynera, a główny pokojowiec — na prawo od

królewskiemu rodowi ciągłości. - Jasne, z Parker wszystko byłoby prostsze. Wiele zagrożeń od razu by odpadło. Ona nie musi walczyć o tytuły czy bogactwo. - No właśnie - potwierdził Tanner. - To co, pomożesz mi? Proszę... Sprawdź półpiętro, czekała już w otwartych drzwiach. Kiedy lady Rothley odwróciła się, by pożegnać panie Barnard i Holcombe, Tempera zdołała zerknąć na dżentelmenów stojących na dole w holu. Był wśród nich książę. Tempera zauważyła, że jest wyższy od swoich przyjaciół i w przeciwieństwie do nich ma w sobie jakiś wewnętrzny spokój i pewność siebie. W chwilę potem lady Rothley zamknęła za sobą drzwi sypialni i Tempera straciła księcia z oczu. Był już dość późny ranek, kiedy udało jej się obudzić lady Rothley. Ta, jeszcze zaspana, wciąż promieniowała radością i dumą z sukcesu, jaki osiągnęła na przyjęciu. — Dziesiątki osób prawiły mi komplementy — powiedziała.