Drgnęła, powstrzymując okrzyk zaskoczenia.

że wszystkie piętnastolatki aż piszczą, żeby usiąść za kierownicą. – Mam mnóstwo pracy – powiedziała szybko i znów uciekła. Wzruszył ramionami. Widocznie wyglądał jeszcze gorzej, niż przypuszczał, ale przynajmniej w głowie zaczynało mu się rozjaśniać. Po zjedzeniu śniadania poczuł się lepiej. Umył naczynia, nalał sobie trzeci kubek kawy i stanął przy oknie. W ogrodzie śpiewały ptaki i brzęczały pszczoły. Powietrze, światło, roślinność – wszystko było tu zupełnie inne niż w Wyomingu. Sebastian miał wrażenie, że śni. – Co chcesz zabrać z motelu? – zapytała Lucy, stając za nim. Wrócił do rzeczywistości. To nie był już dom Daisy. Teraz mieszkała tu Lucy, a ponadto miała kłopoty, które jemu wydawały się bezsensowne. Odwrócił się ostrożnie, unikając gwałtowniejszych ruchów. – Chcę się wymeldować. – I wrócić do Wyomingu? – Nie. Przenieść się tutaj na kilka dni. Nie zareagowała. Nie była już ambitną dwudziestolatką, zaczynającą życie z Colinem Swiftem, synem senatora, przyzwoitym http://www.beton-dekoracyjny.edu.pl/media/ naprawdę ją oczarował. - Pokażę wam laboratorium, ale kiedy indziej - powtórzył Pierce. - Mam tam porozkładane materiały i notatki, muszę je najpierw uporządkować. Obiecuję, że pójdziemy tam już niedługo, zgoda? Wprawdzie chłopcy nie byli do końca przekonani, jednak już dłużej nie nalegali. I, jak to dzieci, z miejsca zainteresowali się czymś innym. - Jestem głodny! - oznajmił Jeremiah. - Ja też - podjął Benjamin. - Najpierw musicie się dobrze umyć -

Deski werandy zaskrzypiały. – Już nie mogę się doczekać, kiedy dziadek przyjedzie – mówiła Madison. – Będzie świetnie. Żadna z moich koleżanek nie wierzy, że mój dziadek jest senatorem. – Twoi przyjaciele w Waszyngtonie chyba w to wierzyli? – Ale tutejsi nie. Sprawdź Zamknęła drzwi i obrzuciła pokój uważnym spojrzeniem. Po plecach przebiegł jej lekki dreszcz. W tym pomieszczeniu zginął gwałtowną śmiercią człowiek. Dlaczego akurat tutaj? Dlaczego tamtej nocy? Musiały zostać jakieś ślady. Sinclair przeszukał biurko i nic nie znalazł, ale morderca pierwszy miał okazję usunąć kompromitujące listy lub notatki. Jej mąż zapewne wziął pod uwagę, że ludzie niekoniecznie trzymają prywatne zapiski w widocznym miejscu, ale zważywszy na wielkość gabinetu, mógł coś przeoczyć. Podeszła do regału stojącego przy drzwiach. Zaczęła kolejno wyjmować i kartkować książki, głównie