Odczekał kilka godzin. W rdzawej wodzie

– Sąsiedzi dają się wam we znaki? – zapytał łagodnie Quincy. – Trochę. – Sandy trzymała wysoko głowę. – Ale przyjaciele wspierają nas. Jedna para z naszej ulicy... nawet nie znam ich zbyt dobrze... wpadli wczoraj z talerzem ciasteczek i posiedzieli z nami. Są... trudne chwile, ale zdarzają się i dobre. No wiecie, Danny jest niewinny, dopóki nie udowodni mu się winy. Nie mogła się powstrzymać i znowu spojrzała na Rainie. – Toczy się oficjalne śledztwo – powiedziała krótko Rainie. – Nie mogę nic powiedzieć. – Rainie, to mój syn. Jest załamany, myśli o samobójstwie. Nie dalej jak wczoraj próbował przebić sobie nadgarstek widelcem. Na litość boską, nie wiem, jak długo wytrzyma pobyt w tym zakładzie, i nie mam pojęcia, co robić. Shep twierdzi, że podobno macie dowody na udział kogoś innego... jakieś tajemnicze łuski, nie wiem. Nie możecie czegoś z tym zrobić? Oddalić zarzuty? Odesłać Danny’ego do domu? Proszę... – Błagalny głos Sandy załamał się. Nie znała dobrze Rainie. Nazywała ją przyjaciółką, jednak bardziej dlatego, że łączył je Shep niż z racji rzeczywistej rzezi. Ale przecież Rainie przychodziła do nich na kolacje przynajmniej raz na kilka miesięcy. Bawiła się z Dannym i Becky. Wydawało się, że naprawdę ich lubi. Przecież musiała pamiętać te chwile. Nie mogła być zupełnie nieczuła na los Danny’ego. Ale Rainie w policyjnym mundurze wyglądała obco i obojętnie. Sandy w końcu zrozumiała. Dziś nie była dla Lorraine Conner żoną jej szefa, tylko matką masowego mordercy. http://www.bed-breakfast.pl jeszcze jedna, zupełnie niemowlęca). Kiedy się ryzykuje tylko własną duszą, to niech się dzieje, co chce, ale tamtych trzynaścioro, które beze mnie przepadną i które są mi, prawdę mówiąc, o wiele droższe niż zamieszkujące ziemię miliony innych – co one są winne? No i wynikało z tego, że jakkolwiek by się wykręcać, tak czy inaczej Matwiej Berdyczowski wychodzi na zdrajcę. Jeśli na pierwszym miejscu postawi rodzinę i od obowiązku się uchyli, to będzie zdrajcą wobec zasad i społeczeństwa. Jeśli zaś uczciwie posłuży społeczeństwu, okaże się podlecem i judaszem wobec Maszy, wobec dzieci. Już nie pierwszy i nawet nie setny raz pożałował nieszczęsny podprokurator, że wybrał w życiu drogę stróża prawa, tak krępującą dla porządnego człowieka. Gdyby został adwokatem lub radcą prawnym, pewnie nie musiałby się zmagać z moralnymi trudnościami wyboru? Chociaż nie – znów nie pierwszy raz odpowiedział sam sobie Berdyczowski. Każdy człowiek, nawet niepracujący na niwie społecznej i wiodący żywot osoby prywatnej, nieuchronnie musi czasem wybierać, czego ma się wyrzec. Taką próbę Pan Bóg nieuchronnie

obok ciebie przy stole... – Przestań! Nie chcę tego dłużej słuchać. Rainie stanęła na skraju werandy z rękami splecionymi mocno na piersi, żeby się trochę ogrzać. W oddali dostrzegła błysk, jakby księżyc odbił się w kawałku szkła. Zastanowiło ją to. Kiedy próbowała przebić wzrokiem ciemności, drzewa zaszumiały nagle i jakiś duży ptak wzbił się do lotu. Sprawdź Przysięgam, synu, nie stało się nic, z czym nie moglibyśmy sobie poradzić. Z klasy wyłonił się Shep O’Grady w beżowym mundurze opinającym potężną sylwetkę. Ostrzyżone na krótko włosy lśniły od potu, a twarz buldoga była nienaturalnie blada. Ze swojego miejsca Rainie zauważyła, że udało mu się rozpiąć kaburę, ale nie zdążył wyciągnąć broni. Trzymał ręce w górze i gorączkowo wyrzucał z siebie słowa. – To na pewno pomyłka. Jedna wielka pomyłka. Nieporozumienie. Takie rzeczy się zdarzają. Teraz musimy współpracować, wyjaśnić sprawę. Wiesz, że zrobię dla ciebie wszystko. Shep postąpił krok do tyłu z podniesionymi rękami i spojrzeniem wbitym przed siebie. Ktoś go zmuszał, żeby się cofał? Parę metrów dalej leżały trzy ciała. Rainie zdała sobie sprawę, że O’Gredy jest prowadzony na miejsce rzezi. A kiedy już tam dotrze… Dziwiła się, jak pewnie trzyma broń, jak jest opanowana. Wprawdzie strzelanie było dla niej chlebem powszednim, ale Shep to nie tylko jej szef, to przyjaciel. Znali się od dawna,