- Po prostu jestem nie ogolony - wyjaśnił Jack.

-Och, odpuść sobie, Blackthorne! Znam cię, domyślam się, jaki jesteś, choć nie wiem, jak wyglądasz. - Zrobiła krok w jego kierunku. - Pozwól mi cię zobaczyć. -Nie. -Dałeś mi w prezencie coś bardzo cennego. Nigdy od nikogo tego nie otrzymałam - powiedziała, wskazując na farby i pędzle rozłożone na podłodze i stoliku. - Dostrzegłeś mnie. Nie śliczną buzię nagradzaną w konkursach, ale mnie. A teraz nie pozwalasz mi się odwdzięczyć? Wiedział dobrze, co Laura ma na myśli. To była obietnica, że nie będzie czuła wstrętu, nie będzie chciała się cofnąć. Lecz nie mógł ryzykować. Nie w chwili, gdy zaczynał znowu czuć się jak człowiek, gdy zapragnął wyjść na światło. - Odwdzięczasz mi się tym, co robisz dla mojej córki. -I to ci wystarczy? Nie odpowiedział. -Wystarczy? - zapytała głośniej. - Nie! - odpowiedział szczerze. - Nie, odkąd stanęłaś w progu mojego domu. Serce podskoczyło jej do gardła. Zrobiła jeszcze jeden krok http://www.ayoslo.pl/media/ chwila eksploduje i wyrzuci płód na białą pościel. Nic takiego jednak się nie stało. Brzuch był twardy i ciepły, a dziecko przestało się ruszać. Wszystko było w porządku. – Dzięki Bogu, dzięki Bogu... – szepnęła. Zamknęła oczy, próbując uspokoić wzburzone serce. Gdyby John rzeczywiście ją wyśledził, już dawno by nie żyła. Na pewno rozciąłby jej łono, żeby ukarać za nieposłuszeństwo i zdradę. Wystarczyło przypomnieć sobie ludzi z poderżniętymi gardłami z fotografii Clarka Russella. – Julianno, ostrzegam, nie dopuść, żebym znowu się rozgniewał – uprzedzał ją John. – Bo zobaczysz, co będzie. Zakryła oczy rękami. Nie, jeszcze jej nie znalazł. Przecież zrobiła prawie wszystko z tego, co radził jej Clark: uciekła z

Sięgnęła po plasterek bekonu. Laura nachyliła się przez stół i nalała jej soku. Spojrzała na Richarda. Stał jak wmurowany i patrzył na swoją córkę. W jego błękitnych oczach zbierały się łzy. Podeszła do niego. Nie spuszczał wzroku z Kelly. Sprawdź Wziął ją za rękę. -Dziękuję za prezent, tatusiu. Nadal nie otworzyła oczu. -Cieszę się, że ci się podoba, księżniczko - wyszeptał. - Laurze też się podobało to, co dostała - powiedziała, zie wając, po czym znowu zapadła w sen. Przeszył go dreszcz radości. Tęsknił za Laurą, za rozmową z nią. Tylko przy niej czuł się pełnowartościowym człowiekiem, miał wrażenie, że blizny nie mają znaczenia. Czekając na właściwy moment, wziął książkę ze stolika nocnego i otworzył ją w zaznaczonym miejscu. Zaczął czytać. Senny uśmiech na twarzy Kelly sprawił, że poczuł się jak król. Richard wszedł do biblioteki i zamarł. Była pusta. Laury nie