znaleźć żadnych bliskich przyjaciół, powierników, którzy potrafiliby powiedzieć coś więcej o

bezsenna noc, domyślił się, i w dodatku koszmarny poranek. Udział w sekcji zwłok nigdy nie jest miłym przeżyciem, a co dopiero, gdy chodzi o dzieci. Sądząc jednak po jej skupionej minie, Rainie nie miała zamiaru zwalniać tempa. Przypominała mu kogoś. Minęła dłuższa chwila, zanim uzmysłowił sobie kogo. Tess. Tess Williams. Inne śledztwo, wieki temu, ale ze szczęśliwym zakończeniem. Tess popełniła błąd. Poślubiła idealnego mężczyznę, takiego, o którym się mówi, że jest zbyt dobry, żeby był prawdziwy. Okazało się, że Jim Beckett doskonale pasuje do tego powiedzenia. Przystojny, oddany pracy policjant miał oryginalne hobby. Zatrzymywał ładne blondynki za przekroczenie prędkości, a potem je mordował. Tess jako pierwsza wpadła na trop zbrodniczej działalności męża i powoli zaczęła gromadzić przeciwko niemu dowody, jednocześnie z nim sypiając. Jim Beckett nie poddał się bez walki. Przypłaciło ją zdrowiem kilku członków grupy antyterrorystycznej, łącznie z samym Quincym, który dorobił się wtedy paru kolejnych blizn. Ale Tess była twardsza, niż ktokolwiek przypuszczał. Kiedy Beckett wytropił ją po swojej ucieczce z więzienia, załatwiła sprawę tak, że podatnicy ze stanu Massachusetts nie musieli już więcej łożyć na utrzymanie zbrodniarza. Quincy od dawna o niej nie myślał. Próbował obliczyć, w jakim wieku powinna być teraz jej córka, Samantha. Dziesięć lat? Minęło trochę czasu. Był ciekaw, jak im się wiedzie. Nigdy nie kontynuował znajomości z osobami, które poznał w trakcie śledztwa. Nawet jeśli kończyło się ono szczęśliwie, musiał kojarzyć się tym ludziom z najczarniejszymi chwilami ich życia. W tej sytuacji jakoś nie wypadało posyłać świątecznych kartek. – Masz zamiar tak stać przez całe popołudnie? – zagadnęła Rainie, nie odrywając wzroku http://www.ayoslo.pl A ja – carycą. Ta wyspa należy do mnie, jest moja! Nad tym męskim królestwem panuję ja, i to panuję niepodzielnie! Każdy przebywający tutaj mężczyzna i każdy, kto dotknie stopą tej ziemi, staje się moim. Stanie się moim, jeśli tylko sobie zażyczę. Jestem Kalipso, jestem Semiramidą Północy, jestem władczynią kananejską! Jak ty, ruda kocico, śmiałaś pokusić się o moją koronę! Uzurpatorka! Ryży samozwaniec! Przybyłaś tu specjalnie, by wydrzeć mi tron! O, od razu to zrozumiałam, kiedy cię zobaczyłam tam, na przystani. Takie jak ty tutaj się nie pojawiają, tylko ciche, nabożne myszki, a ty jesteś ognistoczerwony lis, zachciało ci się mojego kurnika! Przy wzmiance o myszkach pani Polina chyłkiem zerknęła na podłogę, ale maleńkie towarzyszki jej niedawnej koszmarnej zabawy widocznie pochowały się przed hałasem i światłem w szczelinach. – Ciebie nie obchodzą ararackie świętości! – ciągnęła swoją niesamowitą przemowę groźna pani Borejko. – Mój niewolnik – tu wskazała Jonasza – cię śledził. Nie odwiedziłaś

zalewał mu twarz i ciemniał plamami na mundurze. Przez ostatnie pięćdziesiąt minut Hayes próbował powstrzymać rozhisteryzowane matki przed szturmem na budynek szkoły, notując jednocześnie nazwiska i oświadczenia świadków. Teraz wyglądał na śmiertelnie zmęczonego. – W porządku? – zapytał znużonym głosem. – Mogło być gorzej. Przeniósł wzrok na Danny’ego i jego silne ramiona padły, jakby przytłoczył je straszliwy Sprawdź Dzisiaj nie ma zwycięzców, pomyślała z rosnącym przygnębieniem. Liczyła na jakieś wielkie odkrycie. Wyobrażała sobie, że stanie przed tymi ludźmi i powie im dokładnie, co wydarzyło się we wtorek. I dlaczego. Nie mijaliby już gmachu szkoły z bolesnym lękiem. Nie zastanawialiby się przy śniadaniu, co dzisiaj może przydarzyć się ich dzieciom. Nie zadawaliby potwornych pytań, dlaczego trzynastoletni chłopcy nagle strzelają do swoich kolegów. Tymczasem Rainie stała na szmaragdowym wzgórzu, na jedynym cmentarzu w Bakersville, czując na twarzy uderzenia wiatru i przysłuchując się posępnej pieśni w wykonaniu czternastoosobowego chóru. Frederick Bensen rozpłakał się i matka przytuliła go jak małe dziecko. W końcu zapadła cisza, ale ludzie nie ruszali się z miejsc. Znów wystąpił pastor Albright. Odchrząknął i powiedział, że uroczystość dobiegła końca. Powinien tu być Danny, pomyślała Rainie. Danny, Shep, Sandy, Becky i, do diabła,