- Może uznała, że jesteś zbyt młody, albo bała się, że zechcesz ją oceniać. Wiem, że zabrałby cię ze sobą, gdyby uważał, że pozostanie tutaj nie jest dla ciebie najlepsze. Był człowiekiem o sercu nomada, który nie potrafi pozostać długo w jednym miejscu. Zostawił cię matce, bo cię kochał.

- Bo dotąd jakoś nie używałeś liczby mnogiej. Usiadła znów w fotelu. Dłonie jej drżały. - Może jeszcze jesteś za słaba. Może przerwiemy tę rozmowę, żebyś mogła odpocząć. - Odpocząć? Myślisz, że mogłabym teraz odpoczywać? - Domyślam się, że nie. - Swoją drogą, co za ironia! - mruknęła z zaciętą twarzą. - Najpierw nic mi nie mówisz, bo nie wierzysz, że potrafię się z tym uporać. A potem się okazuje, że to właśnie ciebie sytuacja przerasta. Gdybym wiedziała od początku, co się dzieje, na pewno dałabym sobie radę. - Niewykluczone - przyznał. - Ale wciąż miałem nadzieję, że obejdzie się bez tego. - Już to mówiłeś. Musisz jednak przyznać, że popełniłeś błąd. - Z perspektywy czasu, rzeczywiście. - Wszystko bym załatwiła. Nie dopuściłabym, żeby aż tak wymknęły się spod kontroli. - Może. - Żadne „może". Jestem ich matką. - Ja zaś - odparł z żalem Matthew - najwyraźniej jestem tym http://www.arcus-psychoterapia.pl - Kiedy? - spytała. - Nie dałeś mi szansy. Najpierw myślałam, że jesteś włamywaczem, a potem... Uśmiechnął się szyderczo. - Wszystko stało się tak szybko – próbowała się bronić. - Potrzebujesz pieniędzy i sądziłaś, że idąc ze mną do łóżka coś na tym zyskasz? - Nie! - zaprzeczyła ostro. - Zaskoczyłeś mnie po prostu. - Dlaczego mnie nie powstrzymałaś? - Ja... Nie wiedziałam, co o tym sądzić. Nie powstrzymała go, bo nie potrafiła, ale i nie chciała. Bo to, co się z nią działo, wykluczało logiczne myślenie. Pod jego spojrzeniem zaczęła palić ją twarz. - Byłam na wpół śpiąca - tłumaczyła się słabo - ledwo wiedziałam, co się dzieje i nie miałam pojęcia dlaczego. Nie mogła mu wyjaśnić związku całej tej sytuacji z przeszłością, z zachowaniem ojca. A już na pewno nie mogła tłumaczyć, jak starała się stłumić własną seksualność, ani tego, że to właśnie on ją wyzwolił. Jak miała wyjaśnić coś, czego sama nie rozumiała? A poza tym, on mógłby to odebrać jako sygnał... Sygnał czego? Że na nią działał? Że to, co się wydarzyło, bardzo jej się podobało? Że gdyby mogła to powtórzyć... no nie, nigdy nie pozwoliłaby sobie na coś podobnego. A przynajmniej chciała w to wierzyć. Kogoś innego mogłaby wzruszyć brzmiąca w jej głosie bezradność, ale Edward nie był skłonny do wzruszeń. Rzucił Belli cyniczne spojrzenie.

pozostaje tylko zapytać, kto jeszcze miał dostęp do katalogów. - Ale te katalogi można też brać ze sklepów? - Jeden z nich widziałem nawet w poczekalni u dentysty. - Czyli nie takie to proste - podsumował Matthew. - Może i nie, jeśli ci zależy na stuprocentowym dowodzie. - Crocker myślał przez chwilę. - Zaproponowałbym ci zatrudnienie Sprawdź zawiadomić o wszystkim Karolinę. Jeśli istniał choć cień możliwości, że Imogen miała rację, Matthew powinien natychmiast opuścić Aethiopię. - Nie - zaprotestowała Imogen. - Nie możesz powiedzieć mamie. - Oczywiście, że możemy. Musimy. - Do niej to nie dotrze. Ostatnio była strasznie przygnębiona. - Ależ kochanie, jeśli to prawda, trzeba temu zaradzić! - Myślałam, że mi wierzysz? - Oczywiście, że tak! - Więc czemu mówisz „jeśli to prawda"? - Imogen po raz pierwszy była bliska łez. - Mówiłam! Sylwia próbowała ją uspokoić. Przypomniała, że sama Imogen nie ma pewności, czy sobie nie wyobraziła tego wszystkiego.