wszelkie rozmowy.

przekonany, Ŝe w pokoju głośno jest od ich oddechów. Uśmiechnęła się nieśmiało. - Chciałam włoŜyć coś, w czym byłoby mi ładnie. NiewaŜne, i tak zdejmę z ciebie kaŜdy łaszek, myślał, mierząc spojrzeniem całą jej postać. Ale zaraz wzrok jego spoczął na jej pięknej twarzy, która od dawna jawiła mu się w snach niezaleŜnie od jego woli. Czy aby mówi szczerze, zastanawiał się przełykając tamującą mu oddech ślinę. - Czy tego właśnie chcesz? - zapytał szorstkim nieco głosem. - Tak. Spoglądając na niego, uniosła głowę, a on aŜ oniemiał z wraŜenia: ten sam wyraz poŜądania, jaki malował się na jego twarzy - wiedział o tym - dostrzegł w jej oczach. Miała więcej do stracenia niŜ on, gdyŜ był pewien, gotów by się o to załoŜyć, Ŝe jest dziewicą. Tak, to niemal pewne. Gdy ją całował, była kompletnie zdezorientowana. On działał, a ona chętnie poddała się temu. Musiał przyznać, Ŝe bardzo był z tego rad. Nigdy jeszcze nie miał do czynienia z dziewicą i bardzo chciał stanąć na wysokości zadania. - Jeśli jesteś pewna, to podejdź do mnie. Nie odrywając spojrzenia od jego oczu, podeszła do niego. - BliŜej - szepnął, gdy delikatny kobiecy zapach dotarł do jego nozdrzy. Obserwował, jak przełyka ślinę, widział, jak zadrŜała, gdy stanęła z nim prawie twarzą http://www.aranzacja-wnetrz.org.pl Jest winna wszystkiemu, o co oskarżał ją Santos. Dobry Boże, to prawda! Z oczu Glorii popłynęły łzy. Otarła je zniecierpliwiona. - Mamo, oni wszystko wiedzą. O sprawie Santosa, o twoich powiązaniach z Robichaux. O tym, co on... jakich dostarczał ci... usług. - Podniosła głos. - Czy to prawda? Tak było? Robiłaś to nawet wtedy, kiedy żył jeszcze ojciec? - Nie! - krzyknęła matka głosem tak rozpaczliwym, jakby wydobywał się z najgłębszych zakamarków duszy. - Nie! Gloria zamknęła jej dłonie w swoich. Były zimne i wilgotne, niczym dotyk śmierci. - Mają dowody. Daty, fotografie. Całą twoją teczkę. Mamo... powiedz, że to nieprawda. Ja ci uwierzę. Powiedz, skąd mogą mieć te zdjęcia, a ja... Hope wyrwała dłonie i wyskoczyła z łóżka. Przebiegła przez pokój, zatrzasnęła drzwi i zamknęła je na klucz. - Mamo! - Nadchodzą Ciemności! Musimy się ukryć, Glorio Aleksandro! Musimy przygotować plan! „Choćbym chodził ciemną doliną...” - Mamo... - Gloria patrzyła na nią coraz bardziej przerażona. - Uspokój się, razem coś wymyślimy. Obiecuję, że znajdę jakieś wyjście... - Nie, nie... to nadchodzi. Nadchodzą Ciemności, Zło... Nadchodzi On! Gloria ponownie ujęła dłonie matki i mocno je ścisnęła.

- Nic ci nie powiem, jeśli zamierzasz być taki tępy - rzekła i odrzuciła włosy do tyłu. - Nie obchodzi mnie, co o mnie myślisz. Nie lubię pana Baverstocka i chcę wiedzieć, dlaczego się tak zachowuje. - Przepraszam cię, kotku. - Lysander musnął ją palcem po policzku. - Posłuchaj, jestem dziś zajęty interesami, właśnie idę na spotkanie z Frome’em. Porozmawiamy o tym Jutro koło czwartej. Przyjdź do gabinetu. - Pojedziesz z pistoletem w ślad za nami? - spytała Arabella z błyskiem w oczach. Lysander odsunął tę sprawę na bok. Nadal nie dowierzał jej opowieściom, a poza tym miał zbyt wiele pracy, by się przejmować czymś jeszcze. Jednak piątkowe wydarzenia spowodowały, że zmienił zdanie. Większą część poranka spędził z Frome’em na objeżdżaniu posiadłości; należało porozmawiać z kilkoma najemcami i obejrzeć kilka chat. W południe poczuł się zmęczony i spragniony. Frome wrócił do swojego biura, on zaś postano¬wił wpaść do zajazdu „Korona”, by napić się i coś przekąsić. Sprawdź - Okay, nie mam zamiaru beknąć dla tej zboczonej suki. Czego chcecie i co dajecie w zamian? Bo czegoś chcecie, nie? - Spojrzał na Santosa. - Po to tu przyszliście. - Powiedz, jak było. - Przyszła do mnie sama. Chciała umoczyć ci tyłek. Wszystko zaplanowała. - Taaa... - westchnął Santos, maskując podekscytowanie. - Mówimy o St. Germaine, jednej z najstarszych i najbardziej szanowanych rodzin w tym mieście. O kobiecie, która codziennie jest na mszy, która przeznacza na cele charytatywne miliony dolarów. I ona miałaby chcieć umoczyć mi tyłek? - Skinął na Jacksona. - Skuj go. - To prawda! - Chop cofnął się, ściągając usta. - Mogę wam dowieść! Mam nazwiska, daty, fotografie. Kurwa, nawet nagrania! Nikt nie umoczy Chopa Robichaux! Rzeczywiście Chop miał masę dowodów na potwierdzenie swojej wersji wydarzeń. Choć moralnie był nikim, swoje interesy prowadził z iście diabelską pedanterią. Dokumentował wszystko i wszystkich. Nie przechwalał się, gdy twierdził, że posiada klientów, którzy mają znacznie więcej do stracenia niż Hope St. Germaine. Miał układ z prokuratorem okręgowym, który go chronił i bronił. Chociaż tym razem nawet on nie mógł mu pomóc. Santos uderzył kopertą o dłoń. W środku były fotografie Hope St. Germaine, zdradzające szczegóły jej drugiego życia, które tak długo udawało się jej trzymać w tajemnicy. Co zrobi Gloria, kiedy się dowie? Zrobiło mu się niedobrze na tę myśl. Dobry Jezu, jak powiedzieć o tym Glorii? - Hej, partnerze. Santos odwrócił się. - I co? Masz nakaz? - Będzie gotowy za niecałą godzinę, jeżeli wszystko pójdzie dobrze. - Chcę przy tym być, Jackson. - Jasne. Już rozmawiałem z szefem. Przesłuchał taśmy z zeznaniami. Da się zrobić.