oku tych, którzy najbardziej mącą. Burmistrz nie chciał ryzykować. Nie teraz, kiedy do tego

Rainie oniemiała. Nie spodziewała się tej propozycji. Przyjrzała mu się uważnie, usiłując zgadnąć, co to znaczy. Na drinka? Tylko na drinka? Randka z agentem specjalnym Piercem Quincy? Wydawał jej się człowiekiem, który żyje według ścisłych zasad. Ale teraz patrzył na nią łagodniej. Nie jak kolega po fachu, tylko jak mężczyzna. Zupełnie nie wiedziała, co z tym zrobić. Była zmęczona i zdenerwowana. Widziała za dużo śmierci, a jutro miała wstać o świcie, żeby znowu ją oglądać. Powinna zostać sama. Posiedzieć na werandzie, potrzymać zimną butelkę piwa i posłuchać pohukiwań sowy. Ale ogarnęła ją nieprzeparta chęć, żeby pójść do baru. Gdzieś, gdzie gra głośna muzyka, na parkiecie jest tłum, gdzie wszystkie kobiety są ładne, a mężczyźni mają błysk w oku. Mogła kogoś poderwać. Mogła dać komuś w nos. W noce takie jak ta nie była pewna, co by wolała. Wiedziała jednak, że jest córką swojej matki i nigdy nie ufała takim nastrojom. Idź do domu, Rainie. Znasz przecież ten schemat. Jednak zamiast odejść, jak zahipnotyzowana wpatrywała się w Quincy’ego. Mocny rysunek warg. Silne ramiona. I te niebieskie oczy mężczyzny, który wie, czego chce. Niech go cholera. Trzydzieści minut później, przebrana w cywilne ciuchy, siedziała z agentem FBI przy barze. „Tequila” tętniła życiem. Zasypana łupinami orzechów podłoga. Plastikowe stoliki o brązowych blatach. Kufel piwa za dolara pięćdziesiąt w środowe wieczory, a podczas „happy http://www.aptekavitaminka.pl/media/ właśnie do późnego lunchu – ogromnej kanapki z kiełbasą i podwójną porcją sera. Cieszył się, że żona nie może go teraz zobaczyć. Zaraz zaczęłaby jęczeć i lamentować, wczuwając się już w rolę wdowy po ofierze cholesterolu. Abe zazwyczaj przestrzegał zaleceń zdrowej diety, wobec czego w wieku czterdziestu dwóch lat wciąż mógł szczycić się szczupłą sylwetką. Ale dzisiaj miał parszywy dzień. Margaret Collins, atrakcyjna blondynka, która obsługiwała wydziałowe telefony, gwałtownie zatrzymała się przy jego biurku. – Rany boskie, Abe. Jeszcze trochę, a zaczniesz pić piwo. – Zabrakło indyka – wybąkał Sanders i odruchowo przysunął kanapkę do siebie, jakby się bał, że ktoś mu ją zabierze. – Sprawa Hathawaya nie wypaliła, co? – odgadła bezbłędnie Margaret. Jeśli chodzi o morderstwa, była prawdziwym geniuszem i często miewała lepsze pomysły niż wszyscy detektywi razem wzięci.

by uczestniczyć w sekcji zwłok. Ale policjantka siedziała już za swoim prowizorycznym biurkiem. Nie podniosła od razu wzroku. Pisała coś z zacięciem. Przez chwilę przyglądał się jej. Twarz Rainie była jeszcze bledsza niż wczoraj, cienie pod oczami wyraźniejsze. Kolejna bezsenna noc, domyślił się, i w dodatku koszmarny poranek. Udział w sekcji zwłok nigdy nie jest miłym przeżyciem, a co dopiero, gdy chodzi o dzieci. Sądząc jednak po jej skupionej minie, Rainie nie miała zamiaru zwalniać tempa. Przypominała mu kogoś. Minęła dłuższa Sprawdź rankiem, w czarnym całunie śmiertelnym, do łódki poszedł już nie starzec, lecz przestępca. Nie wiem i nawet nie usiłuję zgadywać, jakie potworne fantazje opanowały ten zmącony umysł. Czy nie ma zamiaru unicestwić również i dwóch pozostałych pustelników? Doszedłszy do tej myśli, znów omal nie popędziłam do Ojca. Przecież chodziło o ludzkie życie, wybaczyłbyś mi, Ojcze! Trzeba natychmiast udać się do pustelni i zdemaskować samozwańca! Już za klamkę chwytałam, gdy naszły mnie wątpliwości. A jeśli się mylę? A jeśli Lampego na Rubieżnej Wyspie nie ma, a ja skłonię cię, Ojcze, do naruszenia samotności świętej pustelni! Następstwa takiego świętokradztwa będą straszne. Toż przez osiem stuleci nie stanęła tam stopa postronnego człowieka! Takiego świętokradztwa archijerejowi nie wybaczą. Rozdepczą Ojca, rozszarpią, pohańbią – już ojciec Witalis się o to postara. Jaka to będzie strata dla guberni! Co tam zresztą gubernia – dla całej Cerkwi prawosławnej!