krótkim epizodzie w wojsku.

zasłonie. - Masz ochote na drinka? - Nie, dziekuje, ja... nie pije alkoholu, odkad przyjełam nauke Jezusa. - Cherise stanowczo potrzasneła głowa. Spinki podtrzymujace jej włosy zalsniły w swietle lampy. Swietnie. - Ale nie masz nic przeciw temu, ¿ebym ja sie napił? - Oczywiscie, ¿e nie. Staram sie nikogo nie osadzac. - Dobry pomysł - odparł, dobrze pamietajac jej skłonnosc do marihuany, LSD, speedu i innych swinstw w czasach, kiedy była jeszcze nastolatka. W koncu uzale¿niła sie od kokainy i miedzy me¿em numer dwa a me¿em numer trzy przeszła odwyk. Teraz, jak sie zdaje, odnalazła Boga za sprawa swojego ostatniego me¿a. Nick otworzył barek i wyjał puszke piwa. - Wiec jaki jest powód twojej wizyty? - Otworzył puszke i przysiadł w nogach łó¿ka. - Chodzi o Marle. - Cherise siedziała na brzegu fotela, jakby w ka¿dej chwili była gotowa uciec. - Tak? A konkretnie o co? - Có¿, miałam nadzieje, ¿e porozmawiasz z Aleksem i http://www.amatorzyna.pl/media/ otepiały. Kiedy Marla zapukała w futryne drzwi jego prywatnego pokoju, zwrócił w jej strone oczy. - Tato? - powiedziała Marla, podchodzac do łó¿ka. Nick stanał za nia. Nie chciał zakłócac swoja obecnoscia sceny pojednania, jesli o to tu, do diabła, chodziło Fatalnie czuł sie w tym miejscu, mimo całego luksusu i widoku na zatoke. Nie lubił domów opieki, tak samo jak szpitali. W jednym rogu pokoju stała skórzana sofa. Po drugiej stronie znajdowały sie drzwi prowadzace do du¿ej łazienki z kabina prysznicowa na poziomie podłogi, tak by mo¿na było do niej wjechac na wózku inwalidzkim, który stał teraz wepchniety do kata. Na podłodze le¿ała miekka wykładzina, sciany oklejono ładna tapeta w jasnym kolorze, a za oknem

zaaran¿owany. Marla przypomniała sobie, ¿e na drodze zauwa¿yła jakiegos człowieka, dlatego własnie skreciła i uderzyła w barierke. A tej nocy, kiedy wymiotowała, ktos mógł 371 podac jej jakis srodek. Miała wra¿enie, ¿e przedtem w jej pokoju ktos był. Sprawdź widywała z daleka, jak w towarzystwie swojej rodziny wchodził do wielkiego, przypominajacego katedre budynku - tak jak owej wiosennej, mglistej niedzieli. Kylie miała na sobie jedna z sukienek Marli, z grubego aksamitu w odcieniu pieknej, głebokiej zieleni. Dzien wydawał sie troche za ciepły na aksamit, ale była to najładniejsza sukienka, jaka Kylie miała w swojej szafie. Przesiedziała cała msze w ławce kilka rzedów za rodzina Conrada. Marla zauwa¿yła ja wtedy, gdy ich oczy, tak do siebie podobne, spotkały sie na kilka sekund. Marla była starsza, ale miała włosy tego samego koloru, nos równie prosty, nieco bardziej spiczasty podbródek i oczy zielone, takie same jak Kylie. Było to dziwne uczucie, zupełnie jakby obie patrzyły w lustro zniekształcajace troche odbicie. Victoria