wyjawię ci swoje.

Alec nabrał tchu, poprawił ubranie i pospiesznie wyszedł na korytarz. Był zdumiony i zarazem zachwycony, że się zaręczył. Bracia chyba mu nie uwierzą. Poślubienie Becky było czymś słusznym i honorowym. Cieszył się, że uparta dama jego serca wreszcie zgodziła się wyjść za niego, ale radowało go też coś więcej. Po raz pierwszy w życiu czuł, że może związać się z jakąś kobietą. I po raz pierwszy gotów był podjąć takie zobowiązanie. Uznał jednak, że lepiej o tym za wiele nie rozmyślać, bo najpierw musi się do tej sytuacji przyzwyczaić. Ale nic nie mogło wytrącić go z błogostanu. Raczej wbiegł, niż wszedł do holu. Gospodyni stała u stóp schodów, wskazując na pierwsze piętro, gdzie mieścił się salon, z zaambarasowaną miną. Nim jeszcze do niego dotarł, uderzyło go, że jego hałaśliwi przyjaciele zachowują się tym razem dziwnie cicho. Wszedł do salonu i zamarł na widok gościa. - Najmilszy! - Lady Campion powitała go wystudiowanym uśmiechem, wyciągając ku niemu ręce. Alec zbladł. Przez chwilę nie wiedział, co robić. Potem zakipiał w nim gniew. Cóż ona, u diabła, tutaj robi? - Czy się nie cieszysz, że mnie widzisz? Głos ugrzązł mu w gardle. Już od dawna kontakty z baronessą wprawiały go w zakłopotanie. Czuł wtedy niesmak, zmieszany z poczuciem winy. Teraz jednak jej widok go przeraził. Jeśli dowie się o Becky... A, co gorsza, jeśli Becky dowie się o niej... Z największym trudem przełknął ślinę. Musi się opanować, bo inaczej wszystko http://www.activefood.pl - Czy coś się stało? - zapytała półgłosem. Odwrócił się, ale wzrok wciąż miał nieobecny. I groźny. Zaraz jednak rozchmurzył się i nawet uśmiechnął. Obiecał sobie, że tego dnia nie będzie myślał o Blaque'u. Miał już dość. Drażniło go, że jego życie i życie jego najbliższych upływa w lęku z powodu gróźb żądnego krwi szaleńca. - Nic się nie stało, Bello. Opowiedz mi lepiej, co porabiasz w Anglii. Gdzie mieszkasz? Jak spędzasz czas? - Cóż, wiodę spokojne i dość monotonne życie w Londynie. - To, co mówiła, było w pewnym stopniu prawdą. Jednak natychmiast pojawiła się dręcząca myśl, że znowu go okłamuje. - Większość pracy wykonuję w domu, co jest bardzo wygodne, bo jednocześnie mogę pomóc ojcu w domowych obowiązkach. - Twoja praca.... - powtórzył. - Piszesz eseje? - Tak - mruknęła niechętnie, zła, że musi brnąć coraz dalej. - Mam nadzieję, że za rok, góra dwa będą gotowe do druku. - Chciałbym je przeczytać. Spojrzała na niego zaskoczona i odruchowo napięła mięśnie. Czuła lęk. I rozumiała jego źródło. Oczywiście, gdyby Edward nalegał, może pokazać mu całe mnóstwo literackich szkiców. Jej lęk nie miał jednak nic wspólnego z obawą, że zostanie zdemaskowana. Bała się, że jeśli dalej będzie musiała go okłamywać, to oszaleje. - Chętnie pokażę ci moje eseje, chociaż wątpię, żeby cię zainteresowały. - Mylisz się. Interesuje mnie wszystko, co ciebie dotyczy. Spuściła wzrok. Nie z powodu nieśmiałości, o jaką ją posądzał, ale wstydu. - Pięknie tu - westchnęła po chwili. - Często przyjeżdżasz w to miejsce? - Nie, dawno już tu nie byłem.

Jego słowa wprawiły ją w zakłopotanie. Alec przyglądał się jej zamyślony, z rękami w kieszeniach. - Od jak dawna jesteś w Londynie? - Od... od jakiś ośmiu godzin. - Aż tak długo? - Uniósł z rozbawieniem brwi. - Przybyłam tu dzisiejszego wieczoru. Sprawdź nieprawym pochodzeniu, jak to było ze mną. Ledwie mogła na niego spojrzeć. Jak mógł z takim spokojem mówić o własnej śmierci? O tym, że nigdy się być może nie zobaczą? Że ona może urodzić syna lub córkę, dziecko, które nie pozna swojego prawdziwego ojca? Zebrała wszystkie siły w rozpaczliwym wysiłku, żeby go przekonać. - Proszę cię, nie rób tak. Nie myśl nawet o tym! Potrzebuję cię! - Wiem, że nie powinienem był ci tego mówić. Ze zdumieniem zrozumiała, że zdradził jej swoje zamiary tylko dlatego, że obiecał, iż nie będzie miał przed nią sekretów. Honor mógł go teraz kosztować życie. To był jej błąd! Gdyby nie przyrzekł jej chronić, nie byłoby całego nieszczęścia. Przestała się jednak obwiniać. Nie, teraz najważniejsze było, żeby mu się przeciwstawić. - Czyż od samego początku nie mówiłam, że nie chcę, żebyś się dla mnie poświęcał?