przyszłe dzieci, dorastały w domu pozbawionym miłości.

drzwiami. Flic otworzyła oczy i upuściła poduszkę na podłogę. Stary John, bezpieczny i żywy, poruszył się na łóżku i otworzył oczy. - Proszę bardzo, herbata dla was obojga - oznajmiła pani Khan, wchodząc z tacą. Flic otworzyła usta, ale nie mogła wydobyć głosu. - Czyż to nie urocza niespodzianka, Johnie? - Hinduska postawiła 313 tacę na toaletce obok fotografii. - Twoja Felicity... to znaczy, Flic... przyjechała specjalnie z tak daleka, żeby cię odwiedzić! - Cześć, Johnie - wykrztusiła wreszcie Flic. - Jak się miewasz? - Nie najgorzej. Ledwie się zmusiła, by spojrzeć mu w twarz; czuła, jak jego oczy przewiercają ją na wylot. Ręce miała jak kłody - ciężkie, bezwładne. Zerknęła na poduszkę u swoich stóp i zdumiała się siłą własnej wyobraźni. - Proszę, zaparzyłam wam świeży dzbanek - zapraszała bez sensu pani Khan. - Flic, jaką lubisz herbatę? Flic zmusiła się do uśmiechu. - Ja w ogóle dziękuję. - Demonstracyjnie spojrzała na zegarek. - http://www.abc-budownictwa.info.pl Gdzie był? Co robił? O czym myślał? Czy choć raz pomyślał o niej? Czy za nią tęsknił? Przeszukała półki w gabinecie w poszukiwaniu jakiejś lektury i znalazła książkę o formacjach geologicznych na pustyni. Kiedy ją wyciągała, na podłogę spadła wsunięta głębiej broszura. Bella podniosła ją, chcąc włożyć na miejsce, ale zaciekawił ją tytuł: „Mjenat: Ukryta Dolina i jej władca". Szeroko uśmiechnięta, zabrała książeczkę na taras. Kilka minut później jej uśmiech zamarł, a jego miejsce zajęło niedowierzanie. Na wewnętrznej stronie okładki figurowało zdjęcie Edwarda! A właściwie, gdyby chcieć tytułować go prawidłowo, Jego Wysokości Edward bin Salud Al. Fwaisa. Edward był księciem i władcą niewielkiego królestwa. Na sąsiedniej stronie figurowała wzmianka o jego olbrzymim majątku i podziękowanie za szczodrość wobec innych. Odłożyła książkę i podeszła na skraj tarasu. Przełykając łzy, popatrzyła nad balustradą. Dlaczego jej nie powiedział? W głębi duszy wiedziała. Mężczyźni nie mówią ważnych rzeczy kobietom na jedną noc. Kobietom, z którymi można się zabawić i zapomnieć. Edward nie zdołał jej się pozbyć od razu, dlatego zaproponował jej podwójną cenę za apartament. Zrobił to tylko po to, żeby się od niej uwolnić. Ból ścisnął jej gardło. - Chyba udało nam się zlokalizować podziemne źródło zaopatrujące oazę - mówił z entuzjazmem jeden z naukowców zatrudnionych przez Edwarda w Ukrytej Dolinie. – Najprawdopodobniej jest zasilane przez jezioro albo rzekę. Wiemy, że

- Może i koleżanka - zauważyła znacząco Flic. - Na pewno! - przekonywała ją Chloe. - Bo po co miałaby tak mówić? - To dlaczego się rozłączyłaś, kretynko? - spytała Imogen. We wtorek, kiedy Kat, Matthew i Robert Fairbairn wychodzili razem z budynku w porze lunchu, Kat przypomniała sobie, że nie Sprawdź Skończyła tę rozmowę okropnie roztrzęsiona, a kiedy w godzinę później na jej progu pojawił się John, oskarżając ją o doprowadzenie Louise do płaczu, nie wiedziała, czy ma się śmiać, czy płakać. W końcu się roześmiała, bo wydało jej się to lepszym wyjściem. To właśnie wtedy kupiła sobie najkrótszą dżinsową spódniczkę, jaką mogła znaleźć. Wypadek nie był winą jej rodziców, a ona sama stoczyła długą i ciężką walkę o wyzdrowienie. Postanowiła nosić swoje blizny z godnością i nakazać ludziom szacunek dla nich. Teraz, w podróży, miała na sobie stare, mocno sprane dżinsy i pomyślała, że wygląda bardzo nędznie. ROZDZIAŁ CZWARTY Pomieszczenie, do którego weszli, było umeblowane misternie rzeźbionymi sprzętami z ciemnego drewna. Nad kominkiem wisiała biała broń. Kamienną posadzkę pokrywał mocno sfatygowany dywan, a sprzęty, gdzieniegdzie naruszona, warstwa kurzu. Drzwi na przeciwległej ścianie otworzyły się i stanęła w nich kobieta. Jodie natychmiast zapomniała o otoczeniu. Nowo przybyła, wysoka i zadbana, wydawała się ideałem bogatej i eleganckiej Włoszki. Zaczesane w węzeł ciemne włosy odsłaniały doskonały owal twarzy. W spojrzeniu ciemnych oczu skierowanym na Lorenza lśnił tryumfalny, władczy blask posiadaczki i to był ten sam drapieżny błysk, jaki Jodie widziała wcześniej w oczach Louise patrzącej na Johna. Kobieta nie zauważyła stojącej w cieniu Jodie. Jodie poczuła niepokój. Miała świadomość, że zapuściła się na głębokie i niebezpieczne wody, pomiędzy groźne, choć niewidoczne prądy, które w każdej chwili mogły ją wciągnąć w lodowate odmęty. Czuła instynktownie, że zarówno Louise, jak i ta kobieta należą do tego samego gatunku i to wystarczyło, by bolesne przeżycia znów stanęły jej przed oczami. Spojrzała na Lorenza. Sprawiał wrażenie rozluźnionego, ale wyczuła, że to tylko pozory. Nieznajoma, ubrana w kosztowną, czarną suknię, uniosła dłoń w geście przywołania, a na jej palcu zamigotał duży brylant. Który mężczyzna zdołałby się oprzeć szkarłatnemu błyskowi długich paznokci, który pojawił się na krótko na tle rowka pomiędzy pełnymi piersiami? Sukienka, dopasowana w cienkiej talii, przylegała do ponętnie zaokrąglonych bioder. Jej obrąbek odsłaniał długie, smukłe, opalone nogi i stopy o szkarłatnych paznokciach, obute w prześliczne sandałki na wysokim obcasie. Całość zupełnie nie pasowała do otoczenia, w jakim się pojawiła. Kobieta wolnym krokiem ruszyła w kierunku Lorenza, na jej twarzy malował się wyraz tryumfu. W ciemnych oczach nie było ani śladu ciepła, a kiedy zaczęła szybko mówić, jej głos zabrzmiał nieprzyjemnie szorstko, zamiast, jak się spodziewała Jodie, ciepło i melodyjnie. Była już prawie przy nich, kiedy Lorenzo rozkazująco uniósł dłoń i powiedział łagodnie: - Bardzo proszę, Caterino, mów po angielsku, żeby moja przyszła żona mogła cię zrozumieć.