- Jestem pewna, że mi się tu spodoba, Wasza Wysokość. Czuję się zaszczycona prośbą księżnej Alice, abym towarzyszyła jej podczas oczekiwań na narodziny drugiego dziecka. Dołożę starań, żeby umilić jej ten czas i służyć pomocą. Jeżeli zajdzie taka potrzeba.

- Przestaniesz wreszcie potrząsać tym przeklętym kubkiem do kości? - Nie! Chcę się odegrać po przegranej u Molineux. I zamierzam cię ograć jeszcze dzisiejszej nocy, mój stary. Innych zresztą też! - Nie wystarczy, że poderwałeś mi kochankę? Och, właśnie! Jakże się miewa? - Doskonale, tylko że zepsułeś ją do cna. Zrobiła się z niej diabelnie droga dziwka. Daj mi znać, jeśli chcesz ją sobie wziąć z powrotem! - Dziękuję, nie trzeba. Wybuchnęli śmiechem. Ci młodzi libertyni żyli, jak im się podobało, nawykli do luksusów i całej armii służby, która spełniała każdą ich zachciankę. Poznali się i zaprzyjaźnili w Eton, jeszcze jako chłopcy. Pojedynkowali się bez przerwy i uwodzili kobiety tuzinami. Mimo to socjeta wielbiła ich bałwochwalczo. Gdy zjawiali się na przyjęciu, dodawało mu to blasku, gdy czymś gardzili, wszyscy szli za ich przykładem. Tego wieczoru zjawili się, choć dosyć późno, na balu u lady Everley, jednym z ostatnich w sezonie - lada dzień towarzystwo miało wyjechać do Brighton na resztę lata. Na przyjęciu zabawili na tyle długo, by języki poszły w ruch. Debiutantki niemalże mdlały od ich zuchwałych, ale skąpo dozowanych komplementów. Oni zaś, wypiwszy szampana, skłonili się i pożegnali z minami znudzonymi i wyniosłymi - rzecz jasna głównie na pokaz. Dopiero kiedy znaleźli się sami, poniechali nonszalanckich póz. Pojechali do rezydencji jednego z nich, Draxingera, żeby spędzić resztę nocy, grając w karty. Pod koniec niewątpliwie zamierzali posłać po prostytutki. Alec Knight dobrze wiedział, jak spędzą ten wieczór. Zawsze było tak samo. http://www.470er.pl gdybyś więc uzbroiła się w cierpliwość... - Dziękuję, nie! A co z trzecim? Kim on jest? - Fort? To lord Daniel Fortescue, ale nie będziesz go chciała. Jest młodszym synem, podobnie jak ja. - Młodszym synem? - W moim przypadku, najmłodszym z pięciu. - Dobry Boże, więc nie masz ani majątku, ani tytułu? - Owszem. Za to nie brak mi wielu innych talentów, które by cię zapewne zadziwiły. Coś w jego spojrzeniu sprawiło, że mu uwierzyła. - No i co? Co dalej, dziewczyno? Dlaczego się wahasz? Nie lubisz mnie? - Lubię. - Nie zamierzam cię prosić. Przestań ze mną grać w kotka i myszkę. Spurpurowiała. Co ma odpowiedzieć? Nagle daleki odgłos przyciągnął jej uwagę. Tętent kopyt. Poczuła, że

Londynie i że wiedzą o tym wszyscy prócz niej? Gotowa nim wtedy wzgardzić. - Słyszałam najokropniejsze plotki na twój temat, że na przykład chcesz wstąpić do klasztoru. Wiem, że to brzmi niewiarygodnie, ale ludzie tak mówią! Żadna z moich znajomych nie widuje cię od tygodni, a przecież wiem, że rzadko zadajesz się z ladacznicami. Co tu się święci? Alec wymownie spojrzał na zegar. Sprawdź zięcia, który przyjaźnił się z carem i mógł wiele zrobić dla wigów. Wątpił jednak, czy książę nadal sprzyjałby Kurkowowi, gdyby wiedział o morderstwie na wrzosowiskach i groźbie zgwałcenia Becky, nie mówiąc już o haremie, w którym jego poddane przeszły twardą „naukę”. Trzeba było coś zrobić. Alec odwołał Forta na bok, gdzie stał już Drax, gawędząc z jakąś damą, a raczej z jej obfitym biustem, który niemal kipiał z dekoltu. Nachylił się i szepnął dyskretnie przyjacielowi do ucha: - Fort, zabierz stąd Draksa tak, żeby mógł porozmawiać z Parthenią. - A to dlaczego? - Zakochał się w niej na serio. Jeśli ją teraz utraci, nigdy sobie tego nie wybaczy. Zacznij z nią flirtować, to jedyny sposób, żeby porzucił swoją niemądrą pozę i przestał udawać.